Naruto Hatake – Wspomnienia przyszłości część 2
---===Siódme wspomnienie===---
Sasuke. W nie dużej odległości za nami stał Kakashi z oddziałem
pierwszym, Gaara z oddziałem drugim, Tsunade z oddziałem med-ninja…
itp. Itd.
Przed nami stał oddział naszych wrogów. Na ich czele stał Pein i osoba,
którą szukałem od dłuższego czasu. Nim zdążyłem jakoś zareagować
na to że przed nami stał Minato Namikaze, Shi wyrwała do przodu z
miniaturową bijudamą w ręce… Nim go dosięgnęła drogę zagrodził
jej pein i odepchnął przy pomocy shinra Tensei. Zaczęła się walka.
---===Ósme wspomnienie ===---
Oddział Kakashiego został zdziesiątkowany już po rozpoczęciu drugiego
starcia. Ja, Shi i Sasuke byliśmy oddziałem X. To naszym zadaniem było
pomagać pokonanym oddziałom i szarżować na wroga by odciągnąć go od
rannych. Teraz na pełnych obrotach osłanialiśmy oddział pierwszy. Nie
zauważyliśmy jednak, że z czubka drzewa przygląda nam się pewien
mężczyzna. Po kilku chwilach usłyszałem szum przecinanego powietrza,
znałem ten dźwięk, to był trzy ramienny Kunai-Kunai yondaime hokage…
Natychmiast w mojej ręce pojawił się taki sam kunai który wyrzuciłem w
stronę z której nadlatywała broń.
---====Dziewiąte wspomnienie ===---
-Hirashin no jutsu!
-Rasengan!
-Kyu Rasengan!
Tylko takie odgłosy od trzech godzin dobiegały do oddziałów, które
stacjonowały w lesie. Kto tam walczył? Każdy chciał to wiedzieć.
Na drzewie stał blond włosy młodzieniec (+/- 19 lat) a na przeciwko niego
stała jego starsza wersja (+/- 39 lat). Tylko ich oczy wyglądały inaczej
młodszy blondyn miał oczy w kolorze bezchmurnego nieba, a starszy blondyn
miał czerwone oczy, w jego oczach krył się sharingan. Jednak to nie
było problemem dla młodszego blondyna, ponieważ on również był w
stanie go używać, a dzięki treningowi z Sasuke wie już, że jego
sharingan noże wpłynąć na sharingan Minato dezaktywując go…
Sharingan Naruto zaczął zmieniać kształt i barwę by po chwili uformować czarny pentagram.
---===Dziesiąte wspomnienie===---
-Taju kage bunshin no jutsu
Po chwili wokół mnie zojawiły się tysiące moich kopi, które bez słowa pomknęły w stronę, z której dochodziły krzyki.
Nagle wszystko ucichło, przedemną pojawiła się białoskura postać, która przypominałą jadowitego weża.
-Orochimaru…
-Więcccc jesssteś Naruto-kun. BArdzo mnie to cccciessszy…
Jego słowa przerywane były sykiem, który nie wróżył nic dobrego… Nagle w moją stronę pomknął wąż, wiedziałem że muszę uciekać, jednak nie mogłem, moje nogi były jak sparaliżowane…
Zamknąłem oczy czekając na śmierć, jednak zamiast bólu poczułem krew, krew która na pewno nie była moja. W pośpiechu otworzyłem oczy i zobaczyłem coś, czego nigdy nie chciałem widzieć.
Shi stała przede mną, trzymając w dłoni kartkę, którą zostawiłem w domu. Było na niej napisane tylko kilka słów:
„Mósze iść, nie martw się
Na pewno wrócę, obiecuję!
Twój Lisek…”
Z jej ust zaczęła llecieć ktew, jednak wyszeptała cichutko.
-Proszę… Dotrzymaj obietnicy…
Trzymałem ją w ramionach, czułem jak staje się coraz zimniejsza. Bałem się, chodź sam nie wiedziałem czego. Nagle poczułem niesamowity wzrost chakry. Pomknęłam w stronę Sannina, który przez cały czas stał naprzeciw mnie, jakby oczekując, że po śmierci Shi sam oddam się w jego ręce…
---===Jedenaste wspomnienie===---
-Wojna skończona! Jeśli on tu jest to koniec wojny!
Wszyscy zaczęli wiwatować razem z nią, kilku starszych mężczyzn podeszło do mnie z kuflem piwa i kieliszkiem sake… wypiłem ją po czym porwałem Sayę i uciekłem z tego podziemnego Baru…
---===Dwunaste wspomnienie===---
oddała mi całą swoją moc i chakrę. W momencie gdy moja ludźka
część zginie, powstanę jako nowy dziewięcio ogoniasty. Będę czystą
chakrą w postaci lisa, który zostanie zapieczętowany w innym człowieku, tak jak Shi była zapieczętowana we mnie…
Minęły już 4 miesiące od śmierci Shi, na świat przyszła moja córka, którą nazwaliśmy z Sayą – Shi…
---===Po obudzeniu===---
czerwonych włosów. Mama przytulała mnie delikatnie do piersi, szepcząc
coś pod nosem. Gdy zauważyła mój wzrok bardzo mocno mnie przytuliła i
pocałowała w czubek czoła…
-Tak się cieszę, że już się obudziłeś…
-… I-ile spałem… Mamo?
Od dłuższego czasu nie urzywana krtań nie pozwalała mi mówić tak
jakym chciał. Jednak najdziwniejszą rzeczą było to, że miałem niższy
głos. Brzmiał on jak głos dorosłego mężczyzny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz