poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny one-shot + Życzenia

Ohaio Minna !!


Przyznaję się do zaniedbywania bloga, 
ale obiecuję, że w najbliższym czasie 
postaram się wrzucić normalną notkę 
^_^



Ostatnimi czasy "zalegiwałam" przez troszkę 

w szpitalu więc może ta notka nie 

emanuje radością świąt, ale ja sama 

nie emanuję radością więc zrozumcie...



          Zapraszam do czytania:


Śnieg sypał kaskadami z nieba przysłaniając domy. Drzewa też od bardzo dawna uginały się pod ciężarem nagromadzonego białego puchu. Wszyscy byli szczęśliwi przez aurę nadchodzących świąt, która zawisła nad wioską z chwilą gdy genini rozwiesili na ulicach świąteczne dekoracje.
Kobiety jaki i mężczyźni niechętnie opuszczali swoje ciepłe domostwa w celu odwiedzenia sklepu i załatwieniu sprawunków. Tylko jeden mały chłopiec siedział sam wśród zasp śniegu na starej zardzewiałej huśtawce. Z jego oczu co jakiś czas wypływała słona łza, aż jedna z mijających go kobiet przystanęła i chciała do niego podejść, zapytać czy się zgubił, ale jej koleżanka była szybsza i złapała ją za rękę pociągając jednocześnie w swoją stronę.
Gdy Manoko odwróciła się do niej Prequelia wysyczała jej do ucha wkładając w słowa tyle jadu, że pierwsza z kobiet aż się wzdrygnęła.
-Nie podchodź do niego! To syn Yondaime. Nie powinnyśmy się mieszać!
Manoko przytaknęła jedynie lekko głową i podążyła za przyjaciółką, a gdy tylko odeszły kilka kroków zaczęła wypytywać dlaczego syn Yondaime mógł płakać w takim miejscy...
Starsza kobieta zaczęła opowiadać jej o wydarzeniach sprzed pięciu lat, jak to w dzień urodzin chłopca na wioską napadł wielki dziewięcio ogoniasty lis i jak to i jak to jego matka umarła osłaniając go własnym ciałem i pieczętując bestię w jego duszy.
Pierwsza z kobiet spytała koleżankę, gdzie w takim wypadku był Yondaime, a na to Prequelia odrzekła z kpiącym uśmieszkiem na ustach
-Opijał urodziny syna z przyjaciółmi, a gdy odzyskał jasność umysłu nie było już nawet co ratować. W przypływie żalu wbił sobie kunai w serce ale jego syn przy użyciu chakry lisa go wyleczył i przez to go znienawidził, wychodzi na to, że chakra Kyuubiego leczy go zawsze gdy jest ranny i to nie pozwala mu dołączyć do ukochanej w zaświatach... Chodzą plotki, że zdjął z chłopca pieczęć wiążącą demona ale ten nadal nie chce opuścić jego duszy, a to z kolei oznacza, że albo w pełni kontroluje demona albo się z nim zaprzyjaźnił i zawarł pakt pomiędzy demonami a ludźmi...
-Ale dlaczego siedział TU!? Słyszałam, że Hokage nie opuszcza budynku Administracyjnego od miesięcy...
-Ponieważ to właśnie TU zginęła jego matka...
~~~~*~~~~
Wieża Hokage 

Minato Namikaze - Yondaime Hokage Konoha-gakure-no-sato jak co dzień od wielu lat wypełniał dokumenty siedząc w swoim gabinecie w budynku Administracyjny. Jak co dzień też z jego piersi wystawała rączka kunai, którą co jakiś czas wyrywał i wbijał ponownie w to samo miejsce, jednak nic się nie działo. Czuł co prawda ból, co uświadamiało mu fakt, że wciąż jeszcze żyje, ale z jego ran nie płynęła nawet kropla krwi.
-"Lis reaguje coraz szybciej" 
Pomyślał ze złością i ku swemu własnemu zaskoczeniu z odrobinką... dumy ??
-"Oszalałem! Muszę wysłać kogoś by zabił tego..."
Nim Hokage zdążył skończyć myśl do jego gabinetu weszła wysoka blondynka i spojrzała na niego krytycznym wzrokiem.
-Powinieneś się przespać, Hokage-sama.
Powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwów.
-Wiem o tym, Tsunade. Ale nie jestem w stanie wejść do domu, w którym nie ma jej...
Pochylił głowę opierając jednocześnie czoło na zaplecionych dłoniach, a z jego oczu wypłynęły dwie słone łzy i wsiąkły w papier, który właśnie podpisywał rozmywając jego świeży podpis.* (Pod notką wytłumaczę dlaczego to jest ważny fakt!!!) 
Mężczyzna wstał szybko z fotela i wyrwał kunai z piersi po czym położył go na biurku i opuścił pośpiesznie pomieszczenie żegnając się pobieżnie z Tsunade, której usta ułożyły się w uśmiech, po czym sama opuściła gabinet władcy wioski.

~~~*~~~
Minato

Po opuszczeniu wieży Hokage mężczyzna skierował swe kroki w stronę najbliższego sklepu spożywczego, sam nie wiedział dlaczego, jednak coś kazało mu tam iść. Gdy był już w pobliżu drzwi zobaczył wychodzącą ze sklepu roześmianą szatynkę...
-"Uchiha Mikoto..."
Pomyślał ze zdziwieniem, a na jego twarzy pojawiły się pierwsze oznaki zaskoczenia. Jednak prawdziwy szok przeżył gdy za nią ze sklepu wyłonił się mały blondynek tak podobny do niego samego. Chłopiec niósł w rękach kilka torb i wesoło rozmawiając z kobietą zniknął w bramie klanu Uchiha.
-"Niebywałe... Klan Uchiha postradał rozumy! On jest Demonem!! Kami-sama do czego to doszło..."
Rozmyślając rwał sobie mentalnie włosy z głowy. Rozejrzał się jeszcze po drodze i skierował swoje kroki w stronę wschodniej bramy. Cztery kilometry za bramą stał wielki dom, wielkością przypominał główną siedzibę klanu i tak w rzeczywistości było. Była to główna siedziba klanu Namikaze*, którego głową był Minato, wewnątrz panował względny porządek zważając na to, że od kilku miesięcy właściciel nie korzystał z niego. Wszedł do jadalni zapalając po drodze światło i zdejmując buty. Na stole zauważył lekko parujący talerz, po zapachu rozpoznał swoją ulubioną potrawę : RAMEN.
Szybko podszedł do stołu i bez zastanowienia wpałaszował danie, po czym podniósł talerz  a jego wzrok padł na małą prostokątną karteczkę. Wziął ją do ręki i rozłożył. Słowa znajdujące się na niej zadziwiły Minato do tego stopnia, że talerz wyślizgnął mu się z ręki, a on nawet nie zareagował. Jak w transie przeczytał karteczkę jeszcze raz, tym razem na głos...


-  "Smacznego Tatusiu! 

Trochę smutno tu bez Ciebie, ale rozumiem, 

że masz bardzo ważną pracę.
Tęsknię!

Naruto - Twój syn."



Jego oczy przybrały nagle kształt talerzy. On tu mieszka...
ON TU MIESZKA!??
I nagle spłynęło na niego zrozumienie.
- "A gdzie mógłby mieszkać"
Pomyślał rozgoryczony.

- "Jestem jego jedyną rodziną"

W jego oczach pojawiły się łzy na wspomnienie matki chłopca oraz jego rodziców.
-Trochę smutno...
Szepnął cicho, a do jego umysłu nagle wpłynął szalony pomysł.
-Święta! Zorganizuję święta... Pierwsze od... pięciu lat, od pięciu lat nie obchodzono w tym domu świąt...
Natychmiast wszedł na strych i odnalazł kilka pudeł z ozdobami oraz lampkami. Wrócił do salonu i zaczął rozwieszać ozdoby, gdy skończył wyszedł na dwór po choinkę, a gdy już ją wyciął wrócił szybko do domu i ją również przystroił w barwne świecidełka, bombki oraz łańcuchy po czym w pośpiechu opuścił dom...

Zmierzał szybkim krokiem w stronę głównej siedziby klanu Uchiha. Gdy dotarł na miejsce zastukał lekko w drzwi, nikt nie odpowiedział, ponowił więc czynność raz i drugi. Po dziesięciu minutach zdenerwowany pchnął drzwi, a te ku jego zdziwieniu ustąpiły. Wszedł szybkim krokiem do środka, gdy dotarł do drzwi salonu stanął jak sparaliżowany, zauważył martwe ciało Fugaku i Mikoto oraz śmiertelnie rannego Naruto i klęczącego ad nim Sasuke.
- "Nie zwróciłem wcześniej uwagi na ciszę, było zbyt cicho, a ja to zignorowałem! Ale ze mnie idiota!"

Minato pluł sobie w twarz, wyrzucając wszystkie błędy jakie popełnił w ciągu ostatnich 24 godzin. Był tak zamyślony, że nie usłyszał jak ktoś do niego podchodził i przebija kataną, zachwiał się niebezpiecznie i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu zauważył, że ma krew na rękach.
-Naruto...
Wyszeptał ostatkiem sił po czym upadł martwy na podłogę obok swojego martwego już syna...



~~~*~~~
Nie wiem gdzie

Przy wielkim białym stole siedziało wiele osób, w tym piękna czerwono włosa kobieta. Gdy miejsce po jej lewej i prawej stronie nagle zajęły dwie, bardzo do siebie podobne osoby poruszyła się nieznacznie a na jej ustach zagościł wielki uśmiech.
-Czekałam na Ciebie Minato.
Mężczyzna po jej prawej odwrócił głowę w jej stronę i wstał bardzo szybko po czym przytulił ją do swojej piersi, kobieta wtuliła się w niego ufnie po czym pocałowała delikatnie w usta. Odsunęła go od siebie i... uderzyła pięścią w głowę, a jej twarz przybrała bardzo niebezpieczny wyraz gdy zaczęła na niego krzyczeć.
-Jak śmiałeś zostawić MOJEGO Naru-chan? Jak mogłeś chociaż pomyśleć, że mój Aniołek jest Kyuubi'm!? Przecież to TWÓJ syn!
Brała zamach by uderzyć go ponownie jednak ktoś przytrzymał jej rękę, spojrzała w jej kierunku i ujrzała tam pięcio letniego chłopca tak podobnego do jej męża, że bez problemu można było stwierdzić, że to jej dziecko. Delikatnie wyjęła dłoń z jego uścisku i wzięła go na ręce. Natychmiast pojawiło się przy niej kilka osób, w tym Fugaku Uchiha z żoną, I i II Hokage oraz sam Mędrzec sześciu ścieżek. Pogłaskali chłopca po włosach po czym z uśmiechami na twarzach wrócili na wcześniej zajmowane miejsca. Kushina posadziła syna na krześle obok siebie i spojrzała w stronę Minato, miał łzy w oczach a jego cała osoba zdawała się krzyczeć
-"Przepraszam!!"
Uśmiechnęła się do niego ciepło i dłonią wskazała mu ostanie wolne miejsce przy stole, usiadł na nim szybko i wsłuchał się w kolędy śpiewane przez wszystkich siedzących przy stole. Po chwili cały stół pokryły różnorodne potrawy a wszyscy zebrani zaczęli jeść. 

~~~*~~~
Koniec



* Ten podpis był dość ważny, ponieważ był to dokument który miał dostać oddział ANBU, a mówił o tym, że likwidacja klanu Uchiha jest odwołana... Wychodzi na to, że Minato zabił sam siebie...

* Klan Namikaze jest wymarłym klanem, a Minato i Naruto byli jego ostatnimi członkami...  





Chcę wam jeszcze złożyć życzenia świąteczne...
Mam specjalnie dla was wierszyk...
Czytajcie dalej ^_^



By spełniły się wasze marzenia



Byście nigdy nie zaznali nudy z przyjaciółmi














By wasza pierwsza miłość była wieczna



















A jak nie pierwsza to druga

























Ewentualnie trzecia   
  
Żebyście mieli aż nadto weny




 













I żeby szczęście zawsze wam sprzyjało


 


















I nawet jeśli dotknie was pech, uśmiech nigdy nie znikał z waszych ust

Bo gdy dobrze i gdy źle macie najlepsze siostrzyczki na świecie

  
Nawet jeśli czasami nie dają rady wychować was na ludzi
No a jak nie siostra to brat



 
Ewentualnie sensei



 
By budziki dzwoniły i żebyście nie zasypiali na lekcje



 
Ale zawsze pamiętajcie, że wasza rodzina istnieje po to, by być żałosną i odstraszać dziewczyny



 
Ale i po to by was pocieszać gdy płaczecie
  


 
Lub jesteście chorzy



 
Albo żuci was dziewczyna/chłopak



 
Życzę wam wszystkim wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! 
   


Alina 



poniedziałek, 18 listopada 2013

Info

Ohaio minna ! 


Wiem, że dawno nic już nie pisałam, ale... 
Powiem tak, zaczęłam pisać coś innego co z przymrużeniem oka nazywam 
KSIĄŻKĄ.

Tak, piszę książkę, i nie śmiać się bo pomysł na nią mam
zaj*bisty!

Wyobraźcie sobie...
Zwyczajną kujonkę, nerda i otaku w jednym,
kto wie co się z nią dzieje ręka do góry  <las rąk>
-Michiru?
-Jest gnębiona, poniżana itp. itd.
-Właśnie!

-A co jeśli otaku się wkurzy???
Stanie się Bish´em ^_^ (tak, wiem że bish znaczy tyle co piękny mężczyzna)

I tak, moja książka opowiadać będzie jak Marika przenosi się do innego
liceum, ale jaki sens ma zmiana szkoły jeśli nie zmieni siebie. I tu
pojawia się „dobra wróżka”!
Stara przyjaciółka, która zostaje jej prywatną kosmetyczką.

Marika + Nowy wygląd + Nowa szkoła + Moje pomysły = Oj będzie się działo!


Oj! 

Ale ja się rozgadałam nie o tym o czym miałam mówić!
No więc, ekhem...


OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE BLOG, AUTORSTWA ALINY Ż, NARUTO HATAKE ZOSTAJE ZAWIESZONY NA CZAS NIE OKREŚLONY!!!
JEDNAKŻE, PRZYPOMINAM RÓWNIEŻ, IŻ KOMENTARZE I WPISY NA CHACIE MOGĄ
AUTORKĘ W JAKIŚ SPOSÓB ZMOTYWOWAĆ DO ODŁOŻENIA INNYCH SPRAW NA PÓŹNIEJ I NAPISANIA DLA WAS NOTKI! 


PS. Jeszcze tak sobie przypomniałam...
1. Szacun dla wszystkich autorów, którzy bez robienia sobie przerw wrzucają notki, które z chęcią czytam. Jednak mam dla was mądrość  którą zawsze przywołuję, jak się mnie czepiają, że czegoś nie robię :
„Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.”


2. Ostatnimi czasy zaraziłam się Yaoi´zmem od kumpeli, więc... Plis nie prowokujcie bo wrzucę tu wszystkie fan arty jakie mam na kompie... A trochę tego jest   =^_^= 


3. Chciała bym zaprosić na mojego chomika, dopiero go tworzę więc za dużo rzeczy to tam nie ma... <Link>

4. Chciała bym poinformować już chyba setny raz...
Tak mieszkam w Polsce. 

Nie, nie mam dysleksji, dysgrafii i tego wszystkiego o co pytacie na gg. Jak to Buraczek kiedyś powiedział, nie mam nawet dysmuzgii. Po prostu Gimbaza wypłukała ze mnie rozum. 

Tak, mam rodzeństwo. <Aniki i one-chan> 

Nie, nie mam chłopaka/narzyczonego/męża.

Tak, wole sukienki od spodni, ale jak już spodnie to i reszta musi pasować.

Tak, jeżdżę na konwenty.

Tak, przebieram się na nich.

Nie, nie reaguje na tekst „O kur*a! To chyba Ta! No Ta! Co pisze o Naruto!”

Dziękuję za uwagę i życzę miłych czasów spędzonych z przyjaciółmi po szkole ^_^



Ps.Mam dla was kilka fajowskich Fa. Tak na pożegnanie =D

  
























Oooo, zapomniała bym...

A oto czym zaskoczyła mnie coca-cola ^_^


sobota, 14 września 2013

Naruto Ouji-sama I (One-shot)

Hejo ludziska ^_^


Na nową nocię jeszcze troszkę poczekacie, 
ale w ramach rekompensaty za wakacje mam dla was one-shota =D



Aaa, no i dziękuję Chikari-chan za dotychczasową  współpracę...

Przez wakacje szukałam nowych betów i korektora i o dziwo udało mi się ich znaleźć ^_^  





 Moim nowym korektorem została .....  
<werble, werble, werble>


MARTYNA ^_^


Niektórzy z was zapewne znają Ją z DewiantART.com - Elizavveta   (Link do profilu)

Liczę na miłą i owocną współpracę... 







Był początek października, do sali szpitalnej wdzierało się słońce i padało na twarz czerwonowłosej kobiety. Mieszkanka sali zaczęła rzucać się przez sen przez co obudziła się i podciągnęła się do pozycji siedzącej. Pogłaskała delikatnie swój brzuch, którego rozmiar wskazywał na 8-9 miesiąc ciąży. Głaskając go zaczęła cichutko śpiewać...
- Ach mój książę, mój malutki
czemu spać nie możesz ??
Księżyc już na niebie służy
i gwiazdy rozgania...
Jasny księżyc koi smutki
i w sen ciepły wiedzie.
A gdy oczka swe utulisz
w cieplutką kołderkę
srebrny księżyc skończy służbę
i słoneczko wzejdzie!
Ach mój książę, mój przesłodki
króluj nam sprawiedliwie.
Marz o szczęściu i o zbytku
smutku nie zaznasz kruszyno.
Ja i ojciec twój kochany
szczęście Ci zapewnimy...
-A teraz śpij mój mały książę, śpij i śnij o szczęściu...
Po kilku minutach do sali szpitalnej wszedł wysoki blondyn. Objął kobietę i delikatnie pocałował jej brzuch, na co ona zaśmiała się perliście.
-Witej książę...
Szepnął dotykając brzucha swojej żony.
-Minato... To już 9-ty miesiąc a my wciąż nie wybraliśmy imienia...
-Dlaczego nie nazwiemy go "książę"?
Spytał król z oburzeniem w oczach ponieważ uważał, że wszyscy i tak będą musieli nazywać go "Księciem"...
-Minato, to nie odpowiednie żeby książę miał na imię "Książę"... Jak będą nazywać go przyjaciele??
-ale...
-Minato!
Stalowe nutki w głosie żony dały mu jasno do zrozumienia, że lepiej dla niego żeby skapitulował...
-No to może... Naruto?
-Ładne... Sam je wymyśliłeś?
-Nie, to z pierwszej książki mojego byłego sensei'a.
-Jest idealne...
Widząc radość na twarzy Kushiny wolał przemilczeć fakt, że jego sensei pisał jedynie książki o podłożu erotycznym...

1:25 - 10 październik

W sali szpitalnej numer 116 leżała Kushina Namikaze, królowa  kraju Ognia. Kushina spodziewała się dziecka, które w niedalekiej przyszłości miało zostać następcą jej męża. 
Gdy wybiła 1:13, Kushina poczuła że to już więc wezwała pielęgniarkę, która zabrała ją na porodówkę...

3:30 - 10 października

-To twój syn Pani, jest zdrowy i ... dość energiczny.
Powiedziała pielęgniarka w białym fartuchu po czym podała go owiniętego w kocyk Królowej po czym wyszła z sali.
-Mój książę...
kobieta pocałowała dziecko w czoło po czym położyła je do łóżeczka. 
-Więc... Naruto. Jesteś piękny... Za kilka, kilkanaście lat nie będziesz w stanie odgonić cię od dziewczyn...
To powiedziawszy zaczęła śpiewać księciu kołysankę.

4:00 - 10  października (Sala szpitalna)

Do sali, w której spała czerwonowłosa kobieta niczym cień wpadł mężczyzna ubrany w czarny dres z kapturem naciągniętym na głowę. Podszedł do łóżka i już miał wbić nuż w krtań królowej gdy dziecko leżące przy niej zaczęło głośno płakać... W lęku przed obudzeniem się kobiety mężczyzna wyskoczył przez otwarte okno.
W locie zsunął mu się kaptur z głowy ukazując śnieżno białe włosy oraz czerwone oczy i głęboką szramę od prawego ucha do brody...
Mężczyzna zaśmiał się cicho i powiedział sam do siebie:
-Niezły jest... żeby zapłakać akurat w tym momencie... heh...
Naciągnął kaptur na głowę i ponownie zniknął w mroku...

10:30 - 10 października (Pałac królewski)

Cały pałac letni był sprzątany i przystrajany z okazji przyjścia na świat księcia Naruto. Wielkie srebrno-złote schody reprezentacyjne przyozdobione zostały w kolorowe szarfy a ponad nimi zawisł sztandar z napisem "Niech nam żyje wiecznie". W sali balowej na oknach zawisły małe pluszowe liski, które posiadały po dziewięć ogonków, oraz urocze kokardki na szyjkach. Pokój dziecka został przygotowany w pomarańczowo-niebieskich barwach. Łóżeczko i przewijak z dębowego drewna przyozdobione we frędzelki i sznureczki...
W całym pałacu słychać było szum i szmer plotek przekazywanych przez służące, pokojówki i lokajów, a każda plotka mówiła co innego.
-Słyszałam, że książę nie przeżył porody i to będzie bal symboliczny, by go pożegnać...
Szepnęła jedna ze sprzątaczek
-Nie, to nie prawda. To królowa zmarła , a król wyrzekł się księcia
Odpowiedziała inna 
-Głupoty powiadacie. I królowa i książę zostali zamordowani...
Krzyknęła gruba pani wyłaniając się z kuchni z tacą.
-Ohm to nie możliwe... Sali królowej strzegli wojskowi.
Powiedziała jakaś młoda dziewczyna zasłaniając sobie usta ręką i powstrzymując płacz...
-To niebywałe wieści!
Krzyknął jakiś lokaj
-Królowa z księciem już za tyzień zawitają w nasze progi.

20:30 - 19 czerwca Bal książęcy

Na szczycie odświętnie przyozdobionych schodów stała królowa Kuschina w złoto-czerwonej sukni oraz złotych rękawiczkach do łokci. W jej ramionach leżał mały uśmiechnięty blondynek o niesamowicie niebieskich oczach, ubrany w malutki garniturek oraz złoty diadem świadczący o jego przynależności do rodziny królewskiej. Kiedy Naruto podniósł główką leciutko do góry jego diadem lekko mu się zsunął na co serca wszystkich kobiet rozpłynęły się od słodyczy jaka z niego emanowała.
-Dziękuję wszystkim za przybycie!
Z za pleców królowej zagrzmiał basowy głos jej męża. Króla Minato, ubranego w czarny garnitur i z koroną w ręce.
-Chciałbym wam przedstawić mojego pierworodnego syna, Księcia Naruto Namikaze!
Z tłumu jaki zebrał się pod  schodami dało się słyszeć okrzyki, które już po chwili zlały się w jeden wspólny okrzyk.
-Niech żyje książę Naruto!
-Niech żyje nam wiecznie!
-Niech żądzi sprawiedliwie!
Gdy Kuschina postawiła pierwszy krok na schodach wszystkie krzyki ucichły i nastała całkowita cisza. Gdy królowa z księciem na rękach przekroczyła próg sali balowej pozostali goście z Minato na czele podążyli za nią. Po kilku chwilach muzyka zaczęła grać, więc Kuschina z Naruto na rękach i Minato zaczęli tańczyć...
Po kilku godzinach tańców, zabaw i towarzyszenia matce w rozmowach mały Naruto zasnął a jego matka zaniosła go do jego sypialni gdzie czekał na nich duży lis. W pierwszej chwili Kuschina chciała krzyczeć lecz gdy w powietrzy zafalowało dziewięć czerwonych ki zdumiona opadła na podłogę. Lis podszedł do niej i dwoma ogonami podniósł księcia Naruto i położył go do łóżeczka.
-Kyuubi no Kitsune...
Szepnęła cichutko królowa.
-To jest błogosławione dziecię, i ja muszę pozostawić na nim moje znamię...
To mówiąc dotknął brzuszka dziecka ogonem, a po chwili w miejscu dotknięcia powstał malutki tatuaż wyglądający jak dziewięcio-ogoniasty lis...
-Będę go strzegł. Zawsze gdy będzie mnie potrzebował , przybędę.
Gdy królowa podniosłą głowę by podziękować lisowi jego już nie było, a w miejscu gdzie wcześniej stał leżał malutki pluszowy lisek o dziewięciu ogonach. Kuschina podbiegła do łóżeczka i zobaczyła na brzuchu syna lisa o dziewięciu ogonach siedzącego na tylnych łapach jak warujący piec, jeden z jego ogonów oplatał jego plecy, dwa dotykał jego serca a pozostałe sześć lekko falowały na jego brzuchu. Widząc to z jej oczu popłynęły łzy, w momencie gdy królowa przykrywała Naruto kocykiem do pokoju wszedł Minato. Objął on żonę silnym ramieniem i przytulił ją do siebie.
-Co się stało?
Jego ciepły głos przełamał ciszę, która powstała w pokoju.
-Kyuubi no Kitsune... przyszedł tu.
-Coś się stało? Z Naruto wszystko w porządku?
-Tak... Naznaczył go, będzie go chronić...
Szok jaki odmalował się na twarzy króla pogłębił się jeszcze bardziej gdy Kushina odkryła kocyk jakim przykryty był chłopiec.


10:30 - 20 czerwca

Następnego dnia do pałacu przybyło trzech mężczyzn ze świątyń kraju ognia. Pierwszym z nich był Jiraya, żabi mędrzec wschodniej świątyni Ognia, drugim był Orochimaru wężowy mędrzec zachodniej świątyni ognia, trzecią była Tsunade, ślimacza księżniczka z południowej świątyni ognia.

Do pokoju weszła trójka dziwnie wyglądających osób. Dwóch mężczyzn po 50 i kobieta wyglądająca na 30 lat.
-To jest Naruto-ouji sama.
Pokojówka skłoniła się nisko po czym opuściła pokój księcia.
Gdy drzwi się zamknęły kobieta podeszła do chłopca i odsłoniła jego brzuszek. Ich oczom ukazał się piękny tatuaż. Mały lisek siedział w okolicy jego żołądka, natomiast jego ogony oplatały jego brzuch. Dwa z nich splatając się ze sobą sięgały aż do serca chłopca, inny oplatał jego plecy a pozostałe falowały na jego brzuszku.
-Co o tym myślisz Tsunade?
Spytał biało włosy mężczyzna z małą żabką na ramieniu.
-Ochrona...
-Ale... To nie możliwe, Kyuubi jeszcze nigdy nie przysiągł kogoś chronić!
Oburzył się drugi mężczyzna o złotych oczach wyglądem przypominające oczy węża.
-Ale jego Tak. Jego znamię oplata serce i duszę!
Upierała się przy swoim kobieta
-To nie możliwe...
-Tak, dobrze myślisz Jiraya. Jeśli chłopiec zginie lis także... 



Mam nadzieję, że się spodobało...  ^_^


poniedziałek, 29 lipca 2013

Kolorujemy

Info zapożyczone z bloga Kishin K





"Drodzy czytelnicy i autorzy blogów, którzy czytacie moje opoiwadanie. Nie, to jeszcze nie notka, tylko coś znacznie ważniejszego Otóż, podczas skromnego bicia orzechów, nie pytajcie o szczegóły =.=, Wpadłem na pewien pomysl. Na Facebook jest akcja o jakże pięknej nazwie "Kolorujemy". Jej organizatorzy wspierają domy dziecka. Dzieki nim już wiele placówek zostało wyremontowanych, a na twarzach dzieci zagościł uśmiech. a teraz moja prośba: Prosze was, abyście na swych blogach i gdziekoliwke to możliwe, np. w spisie linków, komentarzach itp, wstawili link do strony tej akcji na Facebook. Pomagają kibice, motocykliści i wielu wielu wspaniałych ludzi. Teraz nasza kolej: czytelników, autorów FanFiction, ogólnie blogerów. Jeśli ktoś inny wpadł na ten sam pomysł, serdeczne Summimasen, ale to nie chyba najważniejsze. Nie mogę nic oferować w zamian, jedynie mą dozgonną wdzięczność. Dlatego jeszcze raz proszę, wręcz apeluje z gorącego serca. Wspomóżcie akcje "Kolorujemy" wstawiając linki w miarę możliwości. Nie musicie wstawiać adresu mojej strony, ani mojego artystycznego pseudonimu. Proszę jedynie o ten link na fanpage "Kolorujemy"





LOVE AND PEACE^^


Kolorujemy razem. Tylko wtedy jesteśmy wstanie przemalować ten świat na lepsze..."