piątek, 28 czerwca 2013

Naruto Hatake - Akatsuki

Naruto Hatake - Akatsuki

Notkę dedykuję sNtr 

Dzięki wielkie za pomoc przy walce Naruto vs. Nagato...

Liczę na dalszą współpracę  ^_^




—=== Pole treningowe ===—


-Więc przyszedłeś, Kyuubi.
-Emm, ty jesteś??
-To kim jestem nie ma znaczenia, ważniejsze jest to kim ty jesteś…
-Naruto Hatake…
-Więc walczmy Naruto-chan.
- Naruto-chan?
*Spytał zdziwiony Hatake

- Nie ważne, walczmy
Nagato ustawił się w pozycji obronnej i wyjął czarny pręt z rękawa
- Zobaczmy co potrafi
Pomyślał czerwono włosy widząc biegnącego w jego stronę siedmiolatka.

Blondyn po chwili znalazł się przed przeciwnikiem próbując kopnąć go w brzuch, jednak cios został łatwo sparowany, a On sam otrzymał kilka cięć bronią oponenta. Nie przejmując się zbytnio krwawiącym ramieniem wykonał kilka pieczęci posyłając tym samym w stronę Uzumaki’ego silny podmuch wiatru. Momentalnie na twarzy Naruto pojawił się niepokój, ponieważ nie mógł pojąć tego w jaki sposób jego jutsu zostało zniwelowane.

- Co jest… Jak on to zrobił?
Zastanawiał się próbując wymyślić kolejne ruchy.
- Wiem, użyję klona odciągając jego uwagę, w tym samym czasie ukryję się na gałęzi, a w najodpowiedniejszym momencie zaatakuję

Tak jak postanowił tak też zrobił, odwrócił uwagę Nagato wykonując kilka ataków taijutsu na głowę, które oczywiście nie dotarły do celu. Gdy został odrzucony pod drzewo szybko stworzył kopię, tym samym wskakując na gałąź powyżej. Na jego szczęście czerwono włosy niczego nie zauważył, a On mógł obmyślać kolejne posunięcia.

- To wszystko co potrafisz?
Zapytał rozbawiony Uzumaki, co spowodowało natychmiastowy atak siedmiolatka.

Podczas próby uderzenia klona ręka rywala naszego bohatera przeleciała mu przez twarz, wywołując niemałe zmieszanie i nerwowe ruchy u Nagato…

- Genjutsu? Nie, to jest bunshin no jutsu…
Stwierdził z zaciekawieniem czekając na następny atak.
- Zaskoczony?!
Spytał rozbawiony Naruto.
- Może trochę, jednak takie marne umiejętności nie pozwolą Ci ze mną wygrać

W tej samej chwili w jego stronę poleciał Kunai, który według Uzumaki’ego był nieszkodliwy, ponieważ leciał pod jego nogi. Tuż przed spotkaniem się z ziemią broń zamieniła się w blondyna, który wykorzystując zdziwienie oponenta wysłał go za pomącą kopniaka do góry. Siedmiolatek wyskoczył za swoim przeciwnikiem i wykonując uderzenie zamkniętą pięścią wydelegował czerwonowłosego na trawę. Zaskoczony Nagato szybko podniósł się na nogi.

- Coś tam potrafisz…
Powiedział uśmiechając się niezauważalnie

- Jestem synem czwartego Hokage, nie ma się czemu dziwić
Stwierdził unosząc lewy kącik ust do góry
- Nie zmienia to faktu, że ze mną nie wygrasz… Bansho Tenin

Nagato wystawił prawą rękę do przodu i momentalnie ciało blondyna znalazło się obok niego. Uderzył pięścią w brzuch powodując wyplucie dosyć sporej ilości krwi, złapał za czarny pręt wbijając go po chwili w tors siedmiolatka. Wykonał kilka pieczęci, a po chwili jego przeciwnik padł na ziemię

- Nigdy nie umiałem się bronić przed genjutsu
Pomyślał blondyn mdlejąc

---=== W biurze Hokage ===---


 - Naruto został porwany.
Jedno zdanie wypowiedziane przez trzeciego wystarczyło by w sali narad
zapanowała całkowita cisza.
-A-a-ale jak? K-kto? Kto śmiał porwać mi SYNA!?
-To był ktoś kto wie, że jest synem Minato...
-Nie możliwe... KTO!?
-Akatsuki...

---===Akatsuki===---

Siedziałem cicho na łóżku zastanawiając się co zrobić. Wtem w
obłoku niebieskiego dymu pojawiła się przede mną biało włosa
dziewczyna o fiołkowych oczach i szczerym uśmiechu. Odwróciła głowę w
stronę drzwi i wtedy zauważyłem, że jej włosy nie są całkiem białe,
w świetle lampy jej włosy lśniły a ich końcówki zmieniły kolor na
niebieski. Znów odwróciła się twarzą do mnie a na jej głowie
pojawiły się śnieżno białe kocie uszka. Spojrzała mi głęboko w oczy
i upadła na kolana. Zdziwiłem się, ale od razu doskoczyłem do niej i
spróbowałem ją podnieść.
-Błagam o wybaczenie Naruto-Sama! Nie byłam w stanie znaleźć Cię
wcześniej...
-Kim jesteś?
-Jestem Katsuga Kitsune, Naruto-sama. Przybyłam by Cię z tąd zabrać.
-Dobrze, Katsuga. Chodźmy więc...
-Ale panie... Oni odważyli się podnieść na Ciebie rękę, moim zadaniem
jest ich zniszczyć!
-Mhhm...

Nic nie odpowiedziałem, skinąłem tylko lekko głową jako przyzwolenie.

Przez chwilę nic się nie działo i wtedy nagle jej uszka z białych
zmieniły kolor na czerwone a jej włosy zaczęły przez chwilę lśnić po
czym końcówki przybrały krwisto czerwoną barwę... A w okół nas
zaczęła falować złota chakra, nim zdążyłem jakoś zareagować
Katsuga się w złotą chakrę i zniknęła za drzwiami. Po kilku minutach
usłyszałem krzyki i błagania o pomoc.
Przez szczelinę między drzwiami a podłogą zaczęła płynąć jakaś
ciemna ciecz.
Otworzyłem drzwi a to co za nimi znalazłem przeraziło mnie...

Katsuga stała z zamkniętymi oczami a w jej ręce był skierowany w dół
nóż. Jej całe już włosy miały jasno czerwony kolor i kapała z nich
krew... Sukienka, która miała wcześniej pomarańczowy kolor teraz była
postrzępiona w wielu miejscach a jej barwa była teraz ciemno czerwona.
Pod jej nogami leżało siedem zmasakrowanych ciał. Zidentyfikowanie ich
było niemożliwe przez ilość zadanych im ran...
 Zachwiała się na nogach i po chwili runęła na ziemię

Nie wiedziałem co się dzieje, jednak wiedziałem jedno:
to nie była już ta sama osoba..


---===Konoha===---


-Musimy go ratować Hokage-sama!
-Nie możemy! Widziałeś list, ZABIJĄ GO!!
-Wiem, że to ryzykowne! Ale Naruto nie jest bezbronnym dzieckiem!
-NIE! Kakashi! Nie pozwalam Ci opuszczać wioskę!
-Będziesz mnie musiał chyba zabić!
-Yamato, Fukaku, Gay! Dopilnujcie żeby nie opuszczał wioski!
-Z całym szacunkiem Hokage-sama, ale... Pan chyba na głowę padł jeśli
myśli, że będziemy powstrzymywać Kakashiego przed ratowaniem Naruto.
-My też idziemy ratować Promyczka!
W drzwiach do gabinetu Hokage stała Anko a za nią wielu innych Shinobi,
między innymi : Iruka, Itachi, Ibiki, Shikaku oraz przedstawiciele
głównej jak i pobocznych gałęzi klanu Hyuga...
-Co to ma znaczyć!?
-Jeśli nie wyrazisz zgody na ratunek Naruto to sami pójdziemy go
ratować!
W tym momencie w gabinecie pojawił się niebieski dym a zaraz po nim
złoty. Z dymów wyłoniła się złotowłosa główka małego chłopca,
który cicho kasłał przez dym. Już po chwili znalazł się w objęciach
czerwono włosej kobiety, przed nimi klękała na jednym kolanie biało
włosa dziewczyna w ubraniach, z których w dalszym ciągu kapała krew
jednak jej uszka były niewidoczne...

Wszyscy w gabinecie Hokage stali z otwartymi ustami oraz oczami prawie
opuszczającymi orbity...


-Ej, pobite gary! To my idziemy cię ratować a ty podrywasz sobie laski??
Nie ładnie Naru-kun, nie ładnie...
Nagle napięta atmosfera, która powstała po pojawieniu się Naruto nagle
zmalała.
-Anko-obachan !? Otou-san, Gai-bachan, Itachi-kun, Iruka-sensei ...
Przepraszam, że musieliście się o mnie martwić...
-Nic się nie stało... Dobrze, że już nic Ci nie grozi...
Wtem Katsuga wstała s klęczek i przemówiła do Hokage..
-Zagrożenie ze strony Akatsuki zostało zniwelowane... Należy opatrzyć
ranę Naruto-sama...
Wszyscy w tym samym momencie zaczęli wyciągać całą masę opatrunków a
ja podwinęłam koszulkę ukazując tors, na którym widniało już tylko kilku centymetrowe rozcięcie...
-Wiecie, że przesadzacie??

wtorek, 25 czerwca 2013

Naruto Hatake – Urodzinowa niespodzianka

Naruto Hatake – Urodzinowa niespodzianka




* W pokoju panowała całkowita ciemność, jednak była jedna rzecz, która
mogła tą majestatyczną ciemność zniszczyć. Niestety słońce wybrało
sobie dziś za cel zbudzenie małego złoto włosego chłopca.

Przedarło się szybko przez szczelinę między zasłonami przebijając jeden ze swoich śmiercionośnych promieni który z nieziemską szybkością padł na
twarz Naruto…

-To już dziś.
Taka myśl ledwie zdołała przelecieć przez umysł niebiesko okiego a
już stał przed szafą, którą bardzo szybko przeszukiwał w poszukiwaniu odpowiednich ubrań na tą okazję.

* W tym samym czasie chłopak o oczach i włosach koloru nocy również
przeszukiwał szafę. On jednak nie robił tego w poszukiwaniu ubrań, jego
ubrania już dawno zostały odłożone na łóżko. Teraz szukał listu,
który miał odmienić jego życie. Szybko się ubrał zabrał z pokoju
prezent dla przyjaciela i zszedł do kuchni na szybkie śniadanko… Już
po chwili biegł w stronę domu Hatake Kakashiego…

* Naruto ubrał się i szybko pobiegł obudzić Ojca, który miał w
zwyczaju spać dłużej niż on. Wbiegł do pokoju Kakashiego z okrzykiem
-Taaato pora wstawać!
Usłyszał odgłos szybkiego rzucania się po łóżku, a w następnej
chwili na podłodze leżał Kakashi walczący z kołdrą, która bardzo sprytnie owinęła się wokół jego kolan i ramion tworząc kokon, który był bardzo trudny do pokonania. Po kilku minutach śmiechu Naruto pomógł ojcu oswobodzić się z tej porannej pułapki.

* Sasuke stał w drzwiach, a w momencie gdy podniósł rękę by zapukać
do drzwi te się otworzyły a w nich stanęła piękna kobieta trzymająca w rękach patelnię z naleśnikiem, który najwidoczniej właśnie smażyła.
-Oj, Sasuke-kun! Dobrze, że przyszedłeś… Zjesz z nami śniadanie?

Zapytała ciepłym głosem, z którego aż kapało miłością
-Dzień dobry, Shi-san! Dziękuję jednak już jadłem…

*W dzielnicy klanu Uchiha trzech najsilniejszych przedstawicieli obecnego
pokolenia toczyło między sobą pojedynek.
-Itachi! Uspokój się!
-Nie ma mowy! Nie pozwolę wam zabić Sasuke z tak błahego powodu!
-To nie jest błahy powód, Uchiha chcą zniszczyć Konohe… Musisz nam
pomóc ich powstrzymać!
-Nie, wy chcecie ich usunąć.
-Nic się nie stanie Sasuke i Nanami… Oboje są u Kakashiego- senpai.
Dziś siódme urodziny Naruto-kun…

Itachi przystanął, jakby trawił nowe informacje, które dostał od dawnego towarzysza zabaw. Jednak po kilku minutach ponowił atak czym zaskoczył pozostałą dwójkę, którzy w zadziwiającym tempie zaczęli blokować jego ciosy i zadawać kontry…

*Do drzwi, w których stał Sasuke podeszła Nanami, która powoli
położyła dłoń na ramieniu Sasuke, który wzdrygnął się na taki
ruch. W tym samym czasie z wnętrza domu wybiegł Naruto a chwile później
Kakashi z grzebieniem i małym czerwonym pakunkiem, krzycząc w niebo głosy :
-Chodź tu! Jeśli się nie uczeszesz to nie dostaniesz prezentu…
Shi, Nanami i Sasuke wybuchnęli niepohamowanym śmiechem i już po chwili turlali się po ziemi trzymając się kurczowo za brzuchy jakby te ze śmiechu miały wybuchnąć…

 ---=== trzy godziny później===---

W domu Hatake Kakashiego zebrała się już dość duża grupka gości, którzy w większości przynieśli po kilka prezentów dla małego jubilata… Na środku salonu stał duży stół przy którym siedzieli już : Shikamaru, Ino, Chodzi, Gai, Kotetsu, Hokage, Asuma, Kurenai, Shi, Ibiki, Shikaku, Sasuke i Nanami.

Naruto zaś siedział przy kominku i ku uciesze wszystkich gości otwierał prezenty i dziękował każdemu za podarunek :

Shikamaru przyniósł mu Shidzi, Ino dwa bukiety pomarańczowo-białych róż (jeden dała Shi), Chodzi dwie paczki chrupków i kupony do Ichirakuramen, Gai zestaw obciążników i zielony kostium, który Kakashi od razu spalił gdy tylko go zobaczył,  Kotetsu przyniósł mu pluszowego misia, Hokage dał Naru prywatne pole treningowe, Asuma ostrza oddziałujące tylko na chakrę wiatru, Kurenai kilka zwojów z bronią, Shi dała mu Złoto-czarną katanę z wyrzeźbionym pyszczkiem liska, Ibiki chciał go zabrać a jedno z jego przesłuchań ale Kakashi i Shi się nie zgodzili, Shikaku dał mu zwój, w którym było opisane jak używać jutsu przejęcia cienia, Sasuke dał mu zwój z jutsu ognia i wiatru, Nnami dała mu wisiorek, w którym była zapieczętowana chakra Madary Uchicha…

*Itachi, Shoschi i Namitsu leżeli na ziemi ciężko dysząc po trzygodzinnym pojedynku…

-W-wiesz, dzisiaj …. Sobie odpuścimy…
-S…s…spoko…
Cała trójka jednocześnie straciła przytomność oddając swoje dusze w
objęcia Morfeusza…

Shi złapała Naruto pod pachy i podrzuciła do góry…
-Postaw mnie! Oka-san, postaw mnie!

Krzyczał wierzgając nogami Naruto
-Magiczne słowo?
-Czary mary! Postaw mnie!

-Nie, to nie to słowo…

—=== przed murami Konoha ===---


-To tu jest Kyuubi??
-Tak Nagato-sama!
-Więc… Gdzie on jest??
-Wysłaliśmy wiadomość by stawił się na polu treningowym numer 1 około 13:30
-Więc chodźmy tam…

—===13:00 dom Kakashiego===—


-Idę!
-Gdzie się wybierasz Naruto??
-Na pole treningowe…
- ??
-Ktoś prosił bym tam przyszedł, pewnie chce ze mną walczyć….
-Powodzenia ^_//
-Hai, hai =_=

—=== Pole treningowe ===—


-Więc przyszedłeś, Kyuubi.
-Emm, ty jesteś??
-To kim jestem nie ma znaczenia, ważniejsze jest to kim ty jesteś…
-Naruto Hatake…
-Więc walczmy Naruto-chan.

 Naruto Hatake - Odwiedziny u Taty 




Obejrzałem się w koło. pokój, w którym byłem wyglądem przypominał salę na oddziale dziecięcym w szpitalu. Biały sufit i ściany miejscami ozdobione kolorowymi kwiatami, Przez uchylone okno do środka wpadał chłodny wiatr. Spojrzałem pytająco na Shi, a ta po chwili zaczęła mi wszystko tłumaczyć.

-Poprzez poznanie przyszłości połączyłeś się ze swoim przyszłym Ja”, Naruto. Przez to twoja pamięć, umiejętności, głos i wygląd uległy małej bądź większej zmianie. Na razie urosły CI odrobinę włosy i masz niższy głos. Co do pamięci… jestem pewna, że stanie się coś złego ponieważ płakałeś…

-A co z Tatą? - Spytałem nieśmiało bojąc się swojego głosu.

-Podczas twojego „zjednoczenia” się z przyszłością Kakashi wybudził się ze śpiączki i chciał roznieść pół wioski w poszukiwaniu Ciebie… Na szczęście ktoś ochłodził jego zapały…

-A… Mamo?

-Tak, Naruto?

-Czy mogę zobaczyć Tatę?

-Oczywiście. Chodź za mną… – Shi wyciągnęła w moją stronę dłoń i pomogła mi wstać. Zarumieniłem się gdy okazało się, że spałem w samej bieliźnie na co Shi wybuchnęła szczerym śmiechem podając mi moje ubranie.

Już w pełni ubrany szedłem raźnym krokiem przez białe korytarze szpitala. Zatrzymałem się dopiero gdy Shi zatrzymała się przed salą 105 i ruchem ręki nakazała mi wejść do środka. Niepewnie nacisnąłem klamkę i po cichutku wszedłem do sali. W pokoju poza tatą leżało jeszcze trzech innych mężczyzn. Pierwszy – starszy mężczyzna o bystrych złotych oczach i siwej brodzie uśmiechnął się do mnie nakazując ręką bym się zbliżył. Wykonałem polecenie, wtem mężczyzna pogłaskał mnie po głowie i cicho powiedział

-Dobrze, że odwiedzasz swojego tatę, mały. Bardzo się o ciebie martwił… Przyjdź wu jeszcze kiedyś.

Skinąłem głową na potwierdzenie i uśmiechnąłem się. Odsunąłem się od łóżka mężczyzna, którego od dziś miąłem zamiar nazywać dziadkiem pomimo, iż go nie znałem. Wydawał się miły. Mój wzrok  padł na mężczyznę na łóżku obok Dziadka. Miał on długie do ramion brązowe oczy oraz orzechowe oczy. Uśmiechnął się ciepło na co szybko mu odpowiedziałem i ruszyłem powoli w stronę łóżka Taty. Po chwili jednak się zatrzymałem a mój wzrok przyciągną mężczyzna na łóżku które mijałem. Miał długie do ramion blond włosy i niebieskie oczy. Trzymał w dłoni mały zwój i coś na nim kreślił, wiedziony ciekawością podszedłem i spojrzałem mężczyźnie przez ramie. Na kawałku papiery rysował on kobietę (około 35 lat) z  małą dziewczynką na rękach (około 6 lat).

- Kto to ?

-Moja żona i córka… – Odpowiedział nieznajomy

-Ładne…- Posłałem mu szczery uśmiech na co przytaknął i powrócił do rysowania.

Gdy stanąłem przed łóżkiem Kakashiego wskoczyłem na nie budząc tatę z popołudniowej drzemki. , ten gdy tylko mnie zauważył zaczął mnie tulić i dziękował Bogu, że nic mi nie jest. Opowiedziałem mu szybko jak Shi go uratowała pomimo iż sam nie wiedziałem jak udało jej się wydostać ze mnie. Opowiedziałem mu wszystko pomijając jedynie fakt, że widziałem przyszłość. Nie bardzo wiedziałem dlaczego ale nie chciałem, żeby wiedział co może się wydarzyć. Podczas moich przemyśleń w głowie Kakashiego formowała się rozmowa, którą chciał ze mną przeprowadzić.

-Naruto…

-Tak Tato.

-Jak dobrze wiesz za tydzień jest 10 października… Twoje siódme urodziny!

-Ale fajnie !!

-Tak, Tak…  JA i Shi postanowiliśmy zorganizować dla Ciebie imprezę urodzinową.

-Arigatou*! Okaa-san, Otou-san* bardzo wam dziękuję!

Naszej rozmowie przysłuchiwała się czwórka współlokatorów Kakashiego, gdy ten wspomniał o urodzinach dwóm z nich zaświeciły się oczy i jednocześnie wykrzyknęli :

-Mam dziecko w twoim wieku!

-Moja córka Ino, na pewno ją polubisz – dokończył sam, blond włosy  mężczyzna.

- I mój syn Chodzi, nie jest zbyt towarzyski ale dogadacie się. – Dopowiedział mężczyzna o orzechowych oczach

-Więc czujcie się zaproszeni… – Zakończył rozmowę Kakashi.

W tym momencie starszy mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiałem wstał ze swojego posłania, po czym podszedł do łózka taty i podał mi mały pakunek. Spojżałęm na niego niepewnie na co mężczyzna powiedział tylko dwa słowa i wrócił na swoje łóżko, zapadając w głęboki san.

-Wszystkiego najlepszego. – Tak brzmiały dwa słowa wypowiedziane przez dziadka…

Otworzyłem niepewnie paczkę, czując na sobie spojrzenia czterech par oczu. Wewnątrz niej  kryła się czarna maska z trzema pomarańczowymi maskami na prawym policzku i trzema [asami na lewym. Bardzo mi się spodobała, więc od razu ją ubrałem. Wyglądałem teraz jeszcze bardziej jak tata…



A za tydzień moje siódme urodziny…

Naruto Hatake – Wspomnienia przyszłości część 2

Naruto Hatake – Wspomnienia przyszłości część 2





 ---===Siódme wspomnienie===---


Stałem na wielkiej polanie, za mną po prawej stronie stała Shi a po lewej
Sasuke. W nie dużej odległości za nami stał Kakashi z oddziałem
pierwszym, Gaara z oddziałem drugim, Tsunade z oddziałem med-ninja…
itp. Itd.
Przed nami stał oddział naszych wrogów. Na ich czele stał Pein i osoba,
którą szukałem od dłuższego czasu. Nim zdążyłem jakoś zareagować
na to że przed nami stał Minato Namikaze, Shi wyrwała do przodu z
miniaturową bijudamą w ręce… Nim go dosięgnęła drogę zagrodził
jej pein i odepchnął przy pomocy shinra Tensei. Zaczęła się walka.

---===Ósme wspomnienie ===---
Oddział Kakashiego został zdziesiątkowany już po rozpoczęciu drugiego
starcia. Ja, Shi i Sasuke byliśmy oddziałem X. To naszym zadaniem było
pomagać pokonanym oddziałom i szarżować na wroga by odciągnąć go od
rannych. Teraz na pełnych obrotach osłanialiśmy oddział pierwszy. Nie
zauważyliśmy jednak, że z czubka drzewa przygląda nam się pewien
mężczyzna. Po kilku chwilach usłyszałem szum przecinanego powietrza,
znałem ten dźwięk, to był trzy ramienny Kunai-Kunai yondaime hokage…
Natychmiast w mojej ręce pojawił się taki sam kunai który wyrzuciłem w
stronę z której nadlatywała broń.

 ---====Dziewiąte wspomnienie ===---


-Hirashin no jutsu!
-Hirashin no jutsu!
-Rasengan!
-Kyu Rasengan!
Tylko takie odgłosy od trzech godzin dobiegały do oddziałów, które
stacjonowały w lesie. Kto tam walczył? Każdy chciał to wiedzieć.

Na drzewie stał blond włosy młodzieniec (+/- 19 lat) a na przeciwko niego
stała jego starsza wersja (+/- 39 lat). Tylko ich oczy wyglądały inaczej
młodszy blondyn miał oczy w kolorze bezchmurnego nieba, a starszy blondyn
miał czerwone oczy, w jego oczach krył się sharingan. Jednak to nie
było problemem dla młodszego blondyna, ponieważ on również był w
stanie go używać, a dzięki treningowi z Sasuke wie już, że jego
sharingan noże wpłynąć na sharingan Minato dezaktywując go…
Sharingan Naruto zaczął zmieniać kształt i barwę by po chwili uformować czarny pentagram.

 ---===Dziesiąte wspomnienie===---


Byłem w lesie, z każdej strony słyszałem krzyki i prośby o pomoc. Nie wytrzymałem, złożyłem dłonie w pieczęci i krzyknąłem :
-Taju kage bunshin no jutsu
Po chwili wokół mnie zojawiły się tysiące moich kopi, które bez słowa pomknęły w stronę, z której dochodziły krzyki.

Nagle wszystko ucichło, przedemną pojawiła się białoskura postać, która przypominałą jadowitego weża.
-Orochimaru…
-Więcccc jesssteś Naruto-kun. BArdzo mnie to cccciessszy…

Jego słowa przerywane były sykiem, który nie wróżył nic dobrego… Nagle w moją stronę pomknął wąż, wiedziałem że muszę uciekać, jednak nie mogłem, moje nogi były jak sparaliżowane…
Zamknąłem oczy czekając na śmierć, jednak zamiast bólu poczułem krew, krew która na pewno nie była moja. W pośpiechu otworzyłem oczy i zobaczyłem coś, czego nigdy nie chciałem widzieć.
Shi stała przede mną, trzymając w dłoni kartkę, którą zostawiłem w domu. Było na niej napisane tylko kilka słów:

„Mósze iść, nie martw się
Na pewno wrócę, obiecuję!
Twój Lisek…”

Z jej ust zaczęła llecieć ktew, jednak wyszeptała cichutko.
-Proszę… Dotrzymaj obietnicy…

Trzymałem ją w ramionach, czułem jak staje się coraz zimniejsza. Bałem się, chodź sam nie wiedziałem czego. Nagle poczułem niesamowity wzrost chakry. Pomknęłam w stronę Sannina, który przez cały czas stał naprzeciw mnie, jakby oczekując, że po śmierci Shi sam oddam się w jego ręce…

 ---===Jedenaste wspomnienie===---


Szedłem ciemnym korytarzem, na którego końcu słyszałem śmiechy i głośny hałas, Gdy już światło świec oświetliło moje oblicze w pomieszczeniu stało się strasznie cicho, mężczyzna który stał najbliżej mnie zamachnął się ręką ,w której miał kufel i próbował oblać mnie jego zawartością. Na jego nieszczęście nie miałem ochoty na kąpiel, zrobiłem szybki unik w prawo, po czym skoczyłem na oponenta z zaciśniętą pięścią, która zatrzymała się milimetr przed jego nosem. Jednak siła i szybkość mojego ruchu stworzyły tak szybki wiatr, że spódnica kelnerki pofrunęła nagle ku górze. Jej brwi powędrowały ku górze, a żyłka na czole zaczęła niebezpiecznie drgać. Szybko do niej podbiegłem i wziąwszy na ręce okręciłem się dookoła siebie, gdy jej dłonie spoczęły na moich policzkach uśmiechnąłem się ciepło, pocałowała mnie w czoło po czym zaczęła się głośno śmiać krzycząc:

-Wojna skończona! Jeśli on tu jest to koniec wojny!

Wszyscy zaczęli wiwatować razem z nią, kilku starszych mężczyzn podeszło do mnie z kuflem piwa i kieliszkiem sake… wypiłem ją po czym porwałem Sayę i uciekłem z tego podziemnego Baru…

---===Dwunaste wspomnienie===---


Żyję tylko dlatego, że Shi przed śmiercią
oddała mi całą swoją moc i chakrę. W momencie gdy moja ludźka
część zginie, powstanę jako nowy dziewięcio ogoniasty. Będę czystą
chakrą w postaci lisa, który zostanie zapieczętowany w innym człowieku, tak jak Shi była zapieczętowana we mnie…

Minęły już 4 miesiące od śmierci Shi, na świat przyszła moja córka, którą nazwaliśmy z Sayą – Shi…



---===Po obudzeniu===---


Otworzyłem oczy, pierwsze co zauważyłem to złote oczy i burza
czerwonych włosów. Mama przytulała mnie delikatnie do piersi, szepcząc
coś pod nosem. Gdy zauważyła mój wzrok bardzo mocno mnie przytuliła i
pocałowała w czubek czoła…
-Tak się cieszę, że już się obudziłeś…
-… I-ile spałem… Mamo?
Od dłuższego czasu nie urzywana krtań nie pozwalała mi mówić tak
jakym chciał. Jednak najdziwniejszą rzeczą było to, że miałem niższy
głos. Brzmiał on jak głos dorosłego mężczyzny...

Naruto Hatake – Wspomnienia przyszłości

Naruto Hatake - Wspomnienia przyszłości





 ----===Pierwsze wspomnienie===--- 


Bolała mnie głowa, podniosłem głowę otwierając jednocześnie oczy. Stał nade mną młody mężczyzna o czarnych włosach i brązowych oczach.

Nad jego nosem przechodziła długa cienka blizna. Odezwał się
rozdrażnionym głosem…
-Tego już za wiele Hatake. Przestań w końcu usypiać na moich lekcjach!

-Oi, sensei. Mówiłeś coś?
-Hatake! Ja zwariuję normalnie. Za kare masz wykonać „Bunschin no jutsu”, oraz szczegółowo je omówić…
-Spoko.
Wyszedłem na środek klasy i zacząłem składać pieczęci.
-Bunschin no Jutsu…
Po mojej prawej stronie powstała idealna kopia mnie. Zacząłem
opowiadać.
-To jest mój cienisty klon, mogę go używać jako pomoc w walce lub jako podmiankę na lekcji. Do utworzenia go potrzeba bardzo mało chakry… To wszystko co wiem…
-…

 ---===Drugie wspomnienie===---


Był słoneczny dzień, spokojnym krokiem szedłem na pole treningowe nr. 6.
Na tym polu miało odbyć się spotkanie drużyny 6… W mojej drużynie
są dwie osoby, których szczerze nienawidzę… Pierwsza, różowowłosa
fanka, działała mi na nerwy ciągłymi piskami i wrednym charakterem…
Drugi, emo. Zamknięty w sobie dupek, który nie widział nic poza zemstą.
I ja, niby pogodny i wesoły, jednak naprawdę nie nawiedziłem siebie… Gdy
miałem sześć lat mój ojciec Kakaschi Hatake zginął pozostawiając mi
jedno zadanie. Znaleźć Minato Namikaze…

 ---===Trzecie wspomnienie===---

Gdzie ja jestem? Kim jestem? Co się dzieje?
Usłyszałem cichy dźwięk, brzmiał jak śpiew ptaków. Otworzyłem oczy i
ujrzałem źródło tego dźwięku.
Przy oknie w małym pokoiku, w którym leżałem stała piękna
pomarańczowo włosa dziewczyna. Nuciła cicho jakąś melodię…
-Piękna piosenka…
Podskoczyła przestraszona i szybko zaczęła się tłumaczyć.
-Nie… Ja tylko… Przepraszam… Ja… Nie chciałam… Przepraszam…
-wystarczy już chyba tego przepraszania… Jestem… Właśnie, kim ja
jestem?
-Och, jesteś Naruto Hatake, Namikaze… Proszę mów mi Saya…
-Saya… Piękne imię dla pięknej kobiety…

 ---===Czwarte wspomnienie===---


Stałem na polu treningowym, wokół mnie leżało mnóstwo broni białej.
Podniosłem wzrok na przeciwnika. On uczynił to samo, w momencie gdy nasze
oczy się spotkały obaj sięgnęliśmy po katany. Mój przeciwnik był mi
bardzo dobrze znany. Czarne włosy i oczy wyprane z emocji, to był Uchicha
Itachi. Osobiście widziałem go pierwszy raz, ale bardzo dużo o nim
czytałem. Wiele osób nazywało go „Nocnym krukiem” lub „Cieniem
życia”.
Podczas gdy ja stałem zapatrzony w Itachiego, ten bacznie przyglądał
się mnie. Co zobaczył?
Wysokiego blondyna o krwisto czerwonych oczach oraz kocich wąsach. Niczym
nie wyróżniającego się z tłumu.
Po kilku chwilach odezwał się…
-Wreszcie Cię znalazłem Naruto-kun.
-Czego chcesz?
Cicho się spytałem, licząc że chce tylko o czymś pogadać, niestety
nie miałem racji.
-Akatsuki już wypowiedziało wam wojnę, teraz tylko muszę pozbyć się
największej przeszkody…
Zaśmiał się, po plecach przeszły mi ciarki, zamknąłem oczy i
powiedziałem.
-Ta wojna… Jest już przesądzone kto wygra. Ja nigdy nie przegram. Nie
dopóki szukam Minato…
-Och, szukasz tatusia?? To się dobrze składa, jeśli wygrasz powiem Ci
gdzie on jest…
-Walczmy więc..

 ---===Piąte wspomnienie===---


Siedziałem na krześle w jakimś ciemnym i obskurnym gabinecie.
Naprzeciwko mnie siedział czerwono włosy mężczyzna, o szarych oczach. Nim zdążyłem coś powiedzieć przysunął do mnie kartkę, gestem głowy nakazując bym ją przeczytał.

„Drogi Nagato
Przepraszam, że proszę Cię o kolejną już przysługę. Ale czy
mógłbyś zaopiekiwać się Naruto jeśli coś pójdzie nie tak? Nie
chciała bym, żeby musiał sam dorastać. Jeśli Minato przerzyje, to
proszę zajmij się terz nim. Mam nadzieję, że nie potrzebnie piszę ten
list…
Całuski braciszku : Kushina Uzumaki-Namikaze”
-Dlaczego…
Nic więcej nie byłem w stanie powiedzieć, liczyłem że zrozumie jakie
uczucia mną teraz targały. Nie myliłem się…
-Ponieważ kochała was batdziej niż cokolwiek innego…
-Dziękuję. Ale wojna, jest nieunikniona. Prawda?
-Tak, to się musi wydarzyć…
-Żegnaj.

 ---===Szóste wspomnienie===---


Wszedłem do baru, w którym wielu pijaków zwykło przepuszczać swoje
wypłaty. Podszedłem do baru, przy którym stałą Saya, złapałem ją w psie i obróciłem w moją stronę. Zarumieniła się lekko. Pocałowałem ją w policzek i szepnąłem.

- Wojna się niedługo rozpocznie, czas byś przeniosła się do schronu.

-Chcę zostać z tobą !

-Nie! Jeśli będziesz na powierzchni będę się martwił i nie będę mógł walczyć… Proszę, ten jeden raz…

-Tylko ten jeden raz… Ale obiecaj, że przyjdziesz po mnie zaraz po zakończeniu wojny…

-Obiecuję…

Pocałowałem ją w usta, a prawą dłonią delikatnie dotknąłem jej brzuch, który już lekko się powiększał… Zaśmiała się i przejechała opuszkami palców po moim policzku. Wziąłem ją na ręce i już po chwili byliśmy w jej nowym domu. Podziemne schrony zostały stworzone tak aby najniżej znajdowały się domy rodzin sławnych schinobi oraz daimo i możnowładców*. Dom Sayi był urządzony tak samo jak nasz wspólny nom w Konocha, po prosiłem Yamato, który tworzył te podziemne schrony żeby dodał jeszcze pokoik dla dziecka „Na wszelki wypadek” . Saya pocałowała mnie po raz ostatni i nim zniknąłem w chmurze szarego dymu…



Tłumaczę:

* możnowładcy – Ludzie posiadający wiele ziem, służby. Ogólnie opływający w dostatku…

Naruto Hatake – Zapoznanie z prawdą

Naruto Hatake – Zapoznanie z prawdą




—=== Opowieść Kyuubi===—


W cichej sali treningowej, znanego i szanowanego ninja Konohy znajdowały się dwie osoby. Czerwono włosa kobieta z małym blond włosym chłopcem na kolanach. Jeśli ktoś wszedł by teraz do tej sali nie uwierzył by w to co się tam działo kilka minut wcześniej..
Otwórz ten sam chłopiec, który teraz beztrosko bawił się bransoletą kobiety znalazł tu swojego ojca, który był o krok przed śmiercią…
Teraz jednak niczym się nie martwił, bo wiedział, żę jest tu kobieta, którą po raz pierwszy mógł nazwać matką. Po chwili kobieta wzięła głębszy wdech powietrza i zaczęła mówić

-Proszę posłuchaj mnie uważnie Naruto tak jak mówiłam Ci wcześniej, ludzie nazywają mnie Kyuubi no Kitsune co oznacza „Dziesięcio ogoniasty„ jednak ja tak samo jak ósemka mojego rodzeństwa mamy imiona jak każdy człowiek… Moje imię brzmi - Shi. Ponieważ zawsze chciałam mieć dziecko lub ucznia, zapytam tylko raz. Czy chciałbyś zostać moim uczniem???

-Oczywiście, że tak Mamo!

-Dobrze więc wysłuchaj mojej opowieści i prawdy o tym świecie…

Kobieta odetchnęła głęboko, ciesząc się w duchu, że malec nazwał ją Mamą. Cieszyło ją również to, że się jej nie bał…

-„Bardzo dawno temu, gdy na ziemi żyły jeszcze fenixy* i bejuu*. I tylko
jeden człowiek. Nazywany przez wszystkich ojcem, który był w stanie nad
nimi zapanować. Wtedy na Ziemię przybyły dwie postacie, rożne niczym
dzień i noc. Była to kobieta i mężczyzna -Ying i Yang. Ying był
potężnym wojownikiem jednak oddał pokłon Ojcu i oddał mu swą żonę,
która spodziewała się dziecka aby się nią zaopiekował. Po sześciu
miesiącach na świat przyszła trójka dzieci. Dwóch chłopców i
dziewczynka. Najstarszy z synów Ying’a nosił imię Uchi, córka Sen a
najmłodszy syn Uzu… Każdy z nich dorastał będąc otoczonym
miłością Yang i Ojca, który podzielił świat na trzy równe części i
ofiarował je dziecią Yang. Mijały lata a każde z dzieci rosło w siłę
i chęć walki, wtedy to Ying powrócił i ofiarował każdemu z dzieci po
9 „zwierzątek”. To były biju jednak wtedy były bardzo małe tak jak
ty… Rośliśmy podsycani nienawiścią między rodzeństwem. Tylko mój
pan, Uzu, karmił nas miłością, tak jak Yang i Ojciec karmili go. Uzu
został uznany przez wszystkie żywe istoty za drugiego Ojca, jednak jego
brat nie chciał tego słuchać, wyzwał Uzu na pojedynek ale on chciał
uciec, nie chciał walczyć. Wtedy jego siostra nałożyła na niego
pieczęć 6-ściu dróg i niestety wybrał on drogę walki. Po pojedynku,
przez który ziemia stworzyła kontynenty a woda przykryła Atlantydę,
najstarszy z synów poprzysiągł zemstę na młodszym rodzeństwie.
Mijały wieki a najmłodszy syn zajął miejsce Ojca, my jako jego
opiekunowie pomagaliśmy mu… Jednak Sen była zbyt chciwa i połasiła
się na część ziemi starszego brata, który ją zabił… Nikt jednak
nie wiedział, że Sen pozostawiła po sobie liczne potomstwo: trzy córki
(Hi, Na i Sen) oraz czterech synów (Nam, Si, Hiru i Minto) które
zapoczątkowało klan Senju… Uzu i Uchi także doczekali się potomstwa
jednak nie tak licznego jak ich siostry. Uzu miał dwóch synów, jednego z
jego wyglądem a drógiego z umiejętnościami… Starszy syn nazywał się
Nami i zapoczątkował klan Namikaze a młodszy syn Uzu zapoczątkował
klan Uzumaki. Synowie Uzu nienawiedziona się przez co walczyli jak Uzu i
Uchi… Po setkach lat doszło do rozłamu, przez który Uzumaki i Namikaze
zaczęli ze sobą walczyć aż ich klany się rozpadły i pozostały już tylko
pojedyncze egzemplarze z nieznanymi umiejętnościami…
W krwi klanu Namikaze przekazywana jest niesamowita technika
przyśpieszająca, za to w krwi klanu Uzumaki przekazywane są zaawansowane
zdolności oczne, pozwalające uaktywnić każdy inny oczny limit krwi, np.
twoja matka posiadała Sharingana, ale jej matka- twoja babka posiada Byakugan
natomiast jej drugi syn Rinnengan… Nikt nie potrafił tego wyjaśnić, jednak twoja babcia,
szanowna Rin, zna odpowiedź na to pytanie…

-Mamo, czy babcia żyje?
-Tak, oczywiście, że żyje… Odwiedzimy ją gdy Kakashi wyjdzie ze szpitala...
-Cieszę się… A co miał na myśli Tato mówiąc, że Minato nie pamięta nic ze swojego życia??

-Bo widzisz Naruto… Minato Namikaze, to Żółty błysk Konohy, czwarty hokage… Jest on również uważany za zmarłego od 8 lat… Widzisz, Kakashi nie jest twoim biologicznym ojcem, to Minato – jego dawny sensei nim był… Jednak on zginął w dniu twoich urodzin…
-Dlaczego nikt mi nie powiedział??
-Jesteś jeszcze małym szkrabem… Gdyby nie to, że tylko ty możesz mu przywrócić pamięć sama nic bym Ci nie mówiła…
-Jak mogę to zrobić?
-Hmm, szczerze mówiąc … to nie mam pojęcia… Nigdy nie miałam styczności z szajbniętym monstrum…
-Szajbniętym monstrum? Co to znaczy?
-Twój ojciec jest na bardzo wysokim poziomie, na tak wysokim, że mógłby walczyć z Bijuu. Dlatego jest Monstrum… a jest szajbnięty, ponieważ zaatakował swojego ulubionego ucznia, omal go nie zabijając, co dowodzi, że albo kompletnie nic nie pamięta, albo ktoś zrobił bu pranie mózgu… Co wychodzi na jedno, żę jest strasznie niebezpieczny…
-Ale co ja mogę zrobić??
-A właśnie… Zapomniałam totalnie…
Kyuubi zaśmiała się nerwowo wyciągając w stronę malca otwartą dłoń, na której spoczywał dość duży złoty pierścień z fioletowym oczkiem, wewnątrz którego wyczul bardzo wiele chakry. Spojrzał na Mamę pytającym wzrokiem a ta zaczęła tłumaczyć

.
-To jest jedyny sposób byś miał jakieś szanse przeciwko Minato… Dzięki temu kryształowi połączysz się z tobą z przyszłości, będziesz znał techniki jakich się nauczysz w tym czasie, ale jednocześnie poczujesz, każdy ból po stracie, szczęście, radość, miłość, będziesz wiedział kogo pokochasz, czy kogoś zranisz, czy będziesz czegoś żałował .. Nazywają ten kryształ zwodniczym szczęściem, ponieważ jeśli zrobisz coś inaczej niż przewidział to kryształ wszystkie inne wątki też zostaną zmienione, np. Ja musiałam napaść wtedy na Konohę, bo gdybym tego nie zrobiła Rin, przyjaciółka twojego Ojca, pod wpływem Joniego zabiła by Kushinę, Minato , Ciebie i każdego innego kto stanął by jej na drodze… To właśnie pokazał mi kryształ… To co zrobisz zależy tylko od Ciebie...

-Zrobię to. Chcę ocalić bohatera konohy, i chcę mieć jeszcze jednego członka rodziny…

Naruto założył masywny pierścień na palec, a ten nagle się zmniejszył.

—==Opowiada Naruto===—


Zrobiło mi się dziwnie duszno i słabo, nagle pociemniało mi przed oczami. Czułem jak opadam na Shi. Przytuliła mnie i szepnęła cicho

-Skup się, wszystko co teraz zobaczysz stanie się w przyszłości…

-----------------------------------------------------------------------------
Fenixy - ogniste ptaki
Bejuu - Przodkowie bijuu (ogoniastych demonów). Posiadały kilka głów i dużo więcej chakry...

Naruto Hatake – Kolejna niewiadoma

Naruto Hatake - Kolejna niewiadoma




—===Ramen===—


-Ohajo staruszku! Trzy razy misso Ramen!
-Już się robi Naruto-kun!
Naruto, Sasuke i Shikamaru usiedli przy ladzie oczekując na zamówione danie. Po kilku chwilach Naruto rozpoczął rozmowę…
-Oi, Shikamaru. Ty jesteś z klanu Nara? Z klanu władców cienia??
-No, …ale to jest kłopotliwe…
-Potrafisz wykonać jakieś jutsu?
-Jedno, ale mam za mało chakry by uczyć się innych…
-Hmm, pokarzesz nam??
-No mogę spróbować ale nie jestem pewien czy się uda…
Naruto i Sasuke odwrócili się w stronę Shikamaru, który zaczął
gromadzić chakrę do pieczęci… Po chwili zaczął składać pieczęci i…
-Kagemane no Jutsu
Z cienia Shikamaru wystrzeliła jedna długa strzała, która pomknęła w stronę stup Sasuke, jednak tuż przed tym rozpłynęła się a Shikamaru cicho zaklął pod nosem…
-Th, na moim aktualnym poziomie to wszystko co mogę zrobić…
-Phi, jesteś do niczego Nara. (Sasuke)
-Daj spokój, wystarczy ciężki trening i można zwiększyć swoje pokłady chakry…
-Ej, dzieciaki! Wasz Ramen stygnie …
-Wielkie dzięki staruszku…
-Itadikimasu!
Wszyscy jedli aż im się uczy trzęsły, po pół godzinie ruszyli w
stronę swoich domów…

—===Dom Hatake===—


-Tato już jestem!
Podczas przekraczania progu Naruto krzyknął żeby jego tata go
usłyszał… Jednak nic się nie stało, nieraz Kakashi wyskakiwał z
podłogi lub spadał na malca z sufitu jednak tym razem było spokojnie…
Za spokojnie…
Naruto szybkim krokiem wszedł do kuchni i jakby nigdy nic nastawił wodę na gaz. Wszedł do salonu gdzie zwykł przysypiać Sharinganowiec jednak i tu go nie zastał. Zaczął przeszukiwać dom jednak nigdzie nie znalazł ojca.
„Dziwne, gdy dostaje misje to pisze kartki lub przekazuje komuś by się mną zajął…” Rozmyślania Naruto przerwał cichy gwizd czajnika.
„Oczywiście! Pokój treningowy!” I tyle go widziano, Naruto szybko
wybiegł do ogrodu i położył dłoń na wielkim dębie. Już po chwili
część kory drzewa zniknęła a Naru biegł po krętych schodach w dół.
Po chwili zobaczył to czego nikt nie chciał by oglądać. Po wywracane
regały ze zwojami, doszczętnie spalone pale treningowe i podłoga w wielu miejscach czerwona od krwi. Na ten widok Naruto ogarnęła złość, strach i nienawiść. Ostatkiem sił krzyknął
-T-TATO!
Po chwili do jego uszu doszło ciche syknięcie. Podniósł się i pobiegł w tamto miejsce.
-Tatusiu! Żyjesz, nic ci nie jest! Tak się cieszę!
-N-naruto …
Z Kakashiego uchodziło życie jak z przebitego balonu, jednak zebrał się w sobie i przekazał Synowi swoje ostatnie słowa (K: Słuchaj uważnie głupku bo raczej już tego nie powtórzy)
-N-naruto… Ja… Chciał bym być twoim ojcem… J-jednak jest nim ktoś inny… On… On powinien nie żyć a… A jednak żyje… Zdaje mi się… Że nie pamięta… Nic ze swojego życia… N-naruto zrób dla mnie ostatnią rzecz… To jest moja ost… Ostatnia prośba jako ojca… Przekaż to Hiruzenowi Sarutobi’emu… On, on będzie wiedz… iał co należy zrobić… Żegnaj Naruto… Bądź dobrym dzieckiem… I uratuj Minato, twojego… Prawdziwego Ojca…
Naruto nie odezwał się nawet jednym słowem po prostu patrzył na
Kakashiego, jednak po chwili pochylił głowę i uronił kilka łez…
-T-tylko ty jesteś moim ojcem… Nie pozwolę żebyś umarł..
W okół Naruto zaczęła wirować czerwona chakra, jednak ku wielkiemu
zdziwieniu Kakashiego kolor tej chakry zaczął zmieniać się w
fioletową, później w zieloną a po chwili przybrała kształt kobiety.
Kobieta ta miała krwisto czerwone włosy i oczy. Ubrana była w zdobne kimono a na nogach miała złote sandały. Popatrzyła na Kakashiego a po chwili przeniosła wzrok na płaczącego malca…
-Eh, jak już mnie budzisz to chociaż nie rycz… Ej, słuchasz mnie ty promyczku ??
-Hmm, kim pani jest?
-Powiem tak, Jestem jednym z dziewięciu najstraszniejszych biju na ziemi, jestem królową zniszczenia… Wszyscy nazywają mnie Kyuubi no Kitsune ale ty, słodziaczku możesz mi mówić Mamo...
-M-m-mamo!?
-Nie no dobra, po prostu wiem że twój tatulek stracił mózg a mama nie
żyje więc… Pomyślałam że się ucieszysz…
-D-dziękuję, ale… Czy może pani uratować mojego tatę??
-Ah, ta jasne…
Kobieta widocznie zmarkotniał, jednak Naruto to zauważył.
-Mamo..?
-Tak ?
-Opowiesz mi coś o sobie? ?
-Jasne !
Kobieta szybko złożyła kilka pieczęci i cała sala treningowa wróciła
do stanu używalności, jednak Kakashiego nie było…
-Em, mamo? Gdzie jest tata ??
-Przeniosłam go do szpitala…
-Dziękuję !

—===Opowieść Kyuubi===—



Naruto Hatake – Akademia

Naruto Hatake - akademia




—===Akademia===—


-Witam wszystkich adeptów akademii shinobi. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że w tym roku przybyło do nas tak wielu uczniów. (…) Dajcie z siebie wszystko, ponieważ z chęcią ustąpił bym komuś miejsce…
Hiruzen Sarutobi - trzeci hokage Konoha-gakure-no-sato witał uczniów akademii, gdy skończył swoją wypowiedź odezwał się inny nauczyciel…
-No więc, sprawdźmy obecność:
-Amabure Shino?
-Jestem sensei.
-Akimichi Chodzi?
-Chrup, jestem chrup sensei.
-Nara Shikamaru?
-Jestem…
-Haruno Sakura?
-J-jestem s-sen-sei!
-Inuzuka Kiba?
-Jestem!
-Kuchiki Sai?
-Jestem
-Yamanaka Ino?
-Jestem Sensei!
-Hyuga Hinata?
-J-j-ja J-j-jes-stem s-sen-ns-sei…
-Uchicha Sasuke?
Nim Sasuke odpowiedział rozległy się piski dziewczyn i szepty
chłopców. Wszyscy z zebranych zaczęli powtarzać jedno zdanie
-”To brat Itachiego!" " Tego Itachiego.”
-Jestem sensei…
-Hatake-Uzumaki Naruto?

Piski jeszcze się wzmogły a szepty przerodziły się w otwarte rozmowy. W tłumie słyszało się ciągle powtarzające się zdania;

„To syn Kakashiego."   "Dlaczego on nie przypomina ojca?"   "Niech tylko nie przyniesie ojcu wstydu.”

-Jestem sensei…
Po przywitaniu i sprawdzeniu obecności uczniowie rozeszli się do klas na pierwszą lekcję…

—===W klasie===—


-Ekhem, nazywam się Iruka Umino i będę waszym sensei przez sześć lat. W pierwszej i drugiej klasie zajmiemy się teorią a w klasach 3-6 praktyką… W 6 klasie odkryjemy jakę macie naturę chakry. Czy ktoś z was wie jak sprawdzić naturę chakry?
Iruka popatrzył po klasie i jego wzrok zatrzymał się na śpiącym
blondynie…
-Naruto!
-Eee, tak sensei?
-Jakim sposobem można odkryć naturę chakry?
-Hmm… Wystarczy wysłać odrobinę chakry do kartki wytworzonej z drzewa rosnącego w otoczeniu z dużą ilością chakry…
-Eee, dobrze.
Nauczyciel został zbity z tropu przez poprawną odpowiedź „śpiocha”
-A możesz mi powiedzieć jak rozpoznajemy rodzaje chakry?
-Eee, no to jak będzie :
wiatr – przetnie się,
elektryczność – zgniecie się,
woda – zmoczy,
ziemia – zmieni barwę,
ogień – rozjaśni się…
-Prawie dobrze, jednak przy naturze ziemi kartka skruszy się i wyschnie a przy ogniu spali się. Czy ktoś z was wie jaką ma naturę chakry?
Po klasie rozniosły się szepty i prawie wszyscy oznajmili, że nie
wiedzą. Tylko trzy osoby wiedziały jaką mają naturę chakry.
-Naruto?
-Wiatr.
-Sasuke?
-Ogień.
-Sai?
-Ziemia.
Okazało się, że każdy z nich potrafi użyć po jednym jutsu żywiołu.
Więc sensei poprosił ich by zaprezentowali swoje jutsu.
-Naruto, zaprezentuj swoje jutsu.
-Fuuton daitoppa
Przez salę przeszedł silny podmuch wiatru rozwiewając włosy wszystkim uczniom, zeszyty latały po klasie przez krótką chwilę. Gdy wszystko ucichło dziewczyny piszczały a między piskami można było odróżnić niektóre słowa : „Niesamowite!” „Jest słodki” „Będzie mój” . Następne jutsu wykonywał Sasuke…
-Sasuke, co ty nam zaprezentujesz?
-Katon karyuu endan
Sasuke nabrał do płuc dużo powietrza a następnie wypuścił je w
postaci ognia, który zniknął po chwili za oknem a po sali rozniosły
się ciche piski dziewczyn… Następne jutsu wykonał Sai.
-Sai, twoja kolej.
-Doton doryūha
Po chwili podłogą w klasie pokryła cienka warstwa ziemi…
-Dobrze, wiecie już na czym polegają jutsu żywiołów?
-Hai!
-Dobrze, jesteście wolni. Widzimy się tu jutro o 7:50 (Co za mordercza godzina).
Wszystkie dzieci wybiegły z klasy z głośnym piskiem, tylko Shikamaru, Sasuke i Naruto opuścili salę w cywilizowany sposób*… Na korytarzu zawiązała się między nimi rozmowa..
-Hej, jestem Naruto. A ten emo to Sasuke…
-Ja jestem Shikamaru..
-Hmm, idziemy na Ramen? Ja stawiam!
-No jasne młotku.
-Ej, emo nie mają prawa głosu!
Shikamaru, Naruto i Sasuke wybuchnęli śmiechem i opuścili szkołę…


Naruto Hatake – Nawet Uchiha może się śmiać.

Naruto Hatake - Nawet Uchiha może się śmiać...




—===Trzy lata później===—


-Tato! Tato! Eh, gdzie on zniknął?? Trudno, idę na ramen!
Naruto wybiegł z domu zamykając drzwi i pobiegł do Ichiraku Ramen.
-Ohajo! To samo co zwykle staruszku…
-Ohajo Naru-kun! Zaczekaj chwilę…
Po dwóch minutach przed malcem stała wielka parująca miska ramen…
-Wiesz Naruto, że przyszedłeś do mnie pierwszy raz jak miałeś roczek… Byłeś takim energicznym dzieckiem… Zmieniłeś się… Ale apetyt to Ci się nie zmienił!
-Tutaj ramen jest najlepszy na świecie…
-A ty jesteś moim najlepszym klientem…
-Dzięki staruszku… Będę się już zwijał bo mój tato gdzieś zniknął…
-Ah, Kakashi-san był tu wcześniej i mówił, że dostał misję ale dzisiaj wróci…
-Dzięki staruszku!
Naruto położył pieniądze na ladzie i wybiegł z baru… Jego celem była dzielnica Uchiha gdzie mieszkał jego przyjaciel i przyjaciółka...

-Itachi-san! Itachi-san! Co robisz? Gdzie Nomiko? Co na obiad? Kiedy
miałeś ostatnią misję? O co w niej chodziło? Nauczysz mnie czegoś?
Powiedziałeś Nomiko, że ją kochasz? Sasuke idzie do akademii za rok?
Masz może ramen w torebce? Pójdziesz ze mną do parku? A może nad
jezioro? Nudzi mi się, Itachi-san pobawmy się!!
-Jak zawsze! Ile razy mam Ci mówić, że zadajesz zbyt dużo pytań na
minute?? Ja nie wiem jak Kakashi z tobą wytrzymuje??..??
-No właśnie, tata jest na misji…
Naruto nagle posmutniał.
-Ach, tak… Więc chodź do domu… Tylko ostrożnie, Sasuke znowu próbuje zrobić domek z kart…
-Hai, hai…
Weszli do domu i zobaczyli Sasuke siedzącego na podłodze z zadowoloną
miną. Odrobinę za nim stał domek z kart (nie, to nie był domek taki jak
wy myślicie) albo raczej nie domek, dwie karty oparte o siebie i dodatkowo
przyklejone do stołu budaprenem*. Naru i Itachi spojrzeli na siebie i
równocześnie wybuchnęli śmiechem.
-Sas-sasuke… Ja… ja zaraz pęknę ze śmiechu!
-Hmph, ale ja się tak starałem…
Sasuke popatrzył smutnym wzrokiem na Naru i Itachiego a po chwili zaczął śmiać się razem z nimi…
-I …. I gdzie… Jest … N-namiko??

Wypowiedział pomiędzy salwami śmiechu Naruto.
-J-jest w kuchni… Po-pomaga mamie…

Również śmiejąc się odpowiedział Sasuke
-Namiko-nechan! Mikoto-bachan!
-Naruto!?
Z kuchni dobiegł zdziwiony głos dwóch kobiet, a po chwili i one się
pokazały w drzwiach. Naruto wiedziony instynktem schował się za Itachim,
który został wyściskany przez dwie kobiety… Naru odetchnął z ulgą i
zaczęło się…
-Co na obiad? Gdzie wujek? Na misji? Kiedy wróci? Namiko pobawimy się?
Może w chowanego? Ganianego? Schinobi!? Oba-chan zrobisz ramen? A może
dango? Może wyjdziemy do parku one-chan? Proszeee, nudzi mi się
Itachi-san, Namiko-nechan!
-Jak zawsze! Jeśli jeszcze nie wyczułeś w kuchni jest ramen…
Nie skończyła zdania ponieważ przeszkodził jej w tym Naruto
przebiegający jej pomiędzy nogami…
-Energia go rozpiera, co nie? Itachi-senpai?
-Taa, zawsze taki był, gdy miał rok już uciekał z domu…
-Heh, tylko Ramen i Ramen mu w głowie… Czy on ma zamiast mózgu
makaron??
-Możliwe!
Oboje wybuchli śmiechem i poszli w ślad za Naruto do kuchni… Zastali
tam niecodzienny widok. Fukaku – zawsze poważny, nie uśmiechający się
Uchicha, teraz śmiał się jak dziecko obrzucając się z Naruto makaronem.
Gdy zauważył gości bez zbędnego namysłu rzucił w nich makaron… Po
chwili w kuchni rozpętała się wojna na jedzenie, a przywiedzeni
krzykami inni Uchicha zostawali brutalnie wciągnięci do zabawy…
Po około godzinie kuchnia państwa Uchicha nadawała się tylko do
remontu, jednak nikt nie był zły, nikt nie krzyczał. Wszyscy wspólnie
śmiali się i sprzątali…
-Super!
-Heh heh, taa Naru-kun, Fukaku-sama Kto zaczął!?
Naruto i Fukaku wymienili porozumiewawcze spojrzenia i jednocześnie
pokazali palcami na siebie (Naru na Fukaku / Fukaku na Naru). Wszyscy znów
wybuchnęli śmiechem i powrócili do sprzątania…
-Za rok zaczynacie akademię, ciekawe jak się spiszecie.
-Będę najlepszy! Jak Itachi i Tata!! (To okrzyk bojowy Naruto ^^)

—===Rok później (Naru 6 lat)===—


-Naruto pobudka!
-Mghhmn
Z pokoju chłopca doszły niezidentyfikowane dźwięki. Kakashi wszedł do
kuchni, zdjął wodę z gazu i zalał nią ramen w proszku.
-Naruto Ramen!
Mężczyzna uniósł zaciśniętą w pięść dłoń do góry i zaczął
odliczanie. Nim doszedł do pięciu na krześle kuchennym siedział
chłopiec w pomarańczowej pidżamie i z lisem-przytulanką w ręce.
-Dzięki tato…
-Jedź, jedź a potem szybko się ubieraj idziesz do akademii by stać się
shinobi…
-Jeee,
Naruto w dziesięć sekund zjadł przygotowany dla niego Ramen i pobiegł
do pokoju się przebrać. Po niespełna trzech minutach z pokoju wybiegł
chłopiec w niebiesko-czarnym stroju schinobi, miał czarne spodnie od
kolan owinięte białym bandażem, niebieską bluzkę z czerwonym wirem na
plecach i czarno białą bluzę z rękawami do łokci w której
zakończenie przypominało czarny ogień -Ameterasu…
-Gotowy?
-Hai, możemy już iść…
-Więc w drogę!
Naruto i Kakashi wyszli z domu i powędrowali do akademii shinobi…


Naruto Hatake – Jak do tego doszło ??

Naruto Hatake - Jak do tego doszło ??



Piękny, bez chmurny zachód słońca został brutalnie przerwany przez krzyk kobiety, do którego po chwili dołączył ryk demonicznego lisa. W  wiosce zapanował chaos, w którym dało się wyłapać płacz nowo narodzonego dziecka i słowa jego matki…
-Naruto, mój mały Naru-kun… Proszę opiekuj się wioską, bądź dobrym
schinobi, nie marudź przy jedzeniu, składaj ubrania, nie noś dresów,
znajdź sobie miłą i spokojną dziewczynę… Ach i przede wszystkim, nigdy nie mów Oj tam, oj tam…
-Naru-kun, tu twój tata, mam nadzieję że nam wybaczysz to co właśnie
robimy ale nie ma innego wyjścia by uratować wioskę… Powodzenia w
życiu, Naruto Uzumaki, głowo klanu Namikaze, Przyszły Hokage Konoha-gakure-no-sato… Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze…

—===5 godzin później===—

-Jak to możliwe? M-miato i Kushina… Oni… A Naru-kun? Co z nim??
-Ma się dobrze, nic mu nie będzie… Jednak jestem zmuszony oddać go do
domu dziecka…
-N-nie! Minato był moim sensei… więc zajmę się Naruto…
-…Czy nie jesteś za młody na dziecko??
-Eee, spokojnie Hokage-sama, poradzę sobie…
-Jeśli tak uważasz to proszę, podpisz się tu… To dokument dotyczący adopcji… I… Powodzenia Kakashi…!

—===Trzy tygodnie później===—

-Łeee łeee łeee…
-O nie, znowu… 3:22 dokładnie o tej samej porze co zawsze…

-Eh, znowu głodny??
Kakashi wziął małego chłopca na ręce i powędrował do kuchni po
butelkę z mlekiem… Dziękował Bogu, że ten zesłał mu jutsu
podgrzewania dzięki, któremu szybko i bezproblemowo zwiększył
temperaturę mleka w butelce…
-Itadikimasu…
Szepnął Kakashi a Naruto szybko wypił mleko i usnął mężczyźnie na rękach.
-I co ja mam z tobą zrobić? No co?
Kakashi odłożył Naruto do łóżeczka i sam poszedł do łóżka.

—===Rok później===—

-Naru! Eh, tylko zaczął chodzić i już ucieka… Niech go… Kuso!
Kakashi chodził po wiosce szukając Naruto. Był bardzo zły na samego
siebie, że nie zamknął drzwi wyjściowych. Naruto był… Bardzo
energicznym dzieckiem…
-Naruto. Przegrałem… nie mam szans go znaleźć…
Wtem usłyszał cichy głos za sobą…
-Ramen!
Przez umysł Kakashiego przeleciało wspomnienie „mały naru w łóżeczku
czeka na swoje jedzenie, w końcu nie wytrzymał i krzyknął by popędzić tatę
-RAMEN!
-C-co? Naruto?!
-Tata? Ramen!
Kakashi wziął na ręce Nauto i wszedł do Ichiraku Ramen.
-Ochaio Ichiriku-san…
-Oi, Kakashi… Więc to twoje dziecko?
-Eee, tak. Mój synek Naruto-kun…
-Naru-kun? Słodki malec… Siadajcie! Ramen na koszt firmy…
-eee, lepiej nie. Ten mały potrafi zjeść tyle ile waży..
-Spokojnie mam wielu stałych klientów i tu (pogłaskał małego po
głowie) rośnie mi następny…
-Ramen! Tata! Ramen!
-No cóż chyba i tak już z tąd nie wyjdę…

—===Trzy lata później===—