wtorek, 25 czerwca 2013

Naruto Hatake – Jak do tego doszło ??

Naruto Hatake - Jak do tego doszło ??



Piękny, bez chmurny zachód słońca został brutalnie przerwany przez krzyk kobiety, do którego po chwili dołączył ryk demonicznego lisa. W  wiosce zapanował chaos, w którym dało się wyłapać płacz nowo narodzonego dziecka i słowa jego matki…
-Naruto, mój mały Naru-kun… Proszę opiekuj się wioską, bądź dobrym
schinobi, nie marudź przy jedzeniu, składaj ubrania, nie noś dresów,
znajdź sobie miłą i spokojną dziewczynę… Ach i przede wszystkim, nigdy nie mów Oj tam, oj tam…
-Naru-kun, tu twój tata, mam nadzieję że nam wybaczysz to co właśnie
robimy ale nie ma innego wyjścia by uratować wioskę… Powodzenia w
życiu, Naruto Uzumaki, głowo klanu Namikaze, Przyszły Hokage Konoha-gakure-no-sato… Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze…

—===5 godzin później===—

-Jak to możliwe? M-miato i Kushina… Oni… A Naru-kun? Co z nim??
-Ma się dobrze, nic mu nie będzie… Jednak jestem zmuszony oddać go do
domu dziecka…
-N-nie! Minato był moim sensei… więc zajmę się Naruto…
-…Czy nie jesteś za młody na dziecko??
-Eee, spokojnie Hokage-sama, poradzę sobie…
-Jeśli tak uważasz to proszę, podpisz się tu… To dokument dotyczący adopcji… I… Powodzenia Kakashi…!

—===Trzy tygodnie później===—

-Łeee łeee łeee…
-O nie, znowu… 3:22 dokładnie o tej samej porze co zawsze…

-Eh, znowu głodny??
Kakashi wziął małego chłopca na ręce i powędrował do kuchni po
butelkę z mlekiem… Dziękował Bogu, że ten zesłał mu jutsu
podgrzewania dzięki, któremu szybko i bezproblemowo zwiększył
temperaturę mleka w butelce…
-Itadikimasu…
Szepnął Kakashi a Naruto szybko wypił mleko i usnął mężczyźnie na rękach.
-I co ja mam z tobą zrobić? No co?
Kakashi odłożył Naruto do łóżeczka i sam poszedł do łóżka.

—===Rok później===—

-Naru! Eh, tylko zaczął chodzić i już ucieka… Niech go… Kuso!
Kakashi chodził po wiosce szukając Naruto. Był bardzo zły na samego
siebie, że nie zamknął drzwi wyjściowych. Naruto był… Bardzo
energicznym dzieckiem…
-Naruto. Przegrałem… nie mam szans go znaleźć…
Wtem usłyszał cichy głos za sobą…
-Ramen!
Przez umysł Kakashiego przeleciało wspomnienie „mały naru w łóżeczku
czeka na swoje jedzenie, w końcu nie wytrzymał i krzyknął by popędzić tatę
-RAMEN!
-C-co? Naruto?!
-Tata? Ramen!
Kakashi wziął na ręce Nauto i wszedł do Ichiraku Ramen.
-Ochaio Ichiriku-san…
-Oi, Kakashi… Więc to twoje dziecko?
-Eee, tak. Mój synek Naruto-kun…
-Naru-kun? Słodki malec… Siadajcie! Ramen na koszt firmy…
-eee, lepiej nie. Ten mały potrafi zjeść tyle ile waży..
-Spokojnie mam wielu stałych klientów i tu (pogłaskał małego po
głowie) rośnie mi następny…
-Ramen! Tata! Ramen!
-No cóż chyba i tak już z tąd nie wyjdę…

—===Trzy lata później===—


1 komentarz:

  1. Suprise bitch! Nie wiedziałam, że krzyki mogą przerywać zachody słońca. Za chwile ktoś krzyknie i będzie znowu poranek.

    OdpowiedzUsuń