Naruto Hatake - Kolejna niewiadoma
—===Ramen===—
-Ohajo staruszku! Trzy razy misso Ramen!
-Już się robi Naruto-kun!
Naruto, Sasuke i Shikamaru usiedli przy ladzie oczekując na zamówione danie. Po kilku chwilach Naruto rozpoczął rozmowę…
-Oi, Shikamaru. Ty jesteś z klanu Nara? Z klanu władców cienia??
-No, …ale to jest kłopotliwe…
-Potrafisz wykonać jakieś jutsu?
-Jedno, ale mam za mało chakry by uczyć się innych…
-Hmm, pokarzesz nam??
-No mogę spróbować ale nie jestem pewien czy się uda…
Naruto i Sasuke odwrócili się w stronę Shikamaru, który zaczął
gromadzić chakrę do pieczęci… Po chwili zaczął składać pieczęci i…
-Kagemane no Jutsu
Z cienia Shikamaru wystrzeliła jedna długa strzała, która pomknęła w stronę stup Sasuke, jednak tuż przed tym rozpłynęła się a Shikamaru cicho zaklął pod nosem…
-Th, na moim aktualnym poziomie to wszystko co mogę zrobić…
-Phi, jesteś do niczego Nara. (Sasuke)
-Daj spokój, wystarczy ciężki trening i można zwiększyć swoje pokłady chakry…
-Ej, dzieciaki! Wasz Ramen stygnie …
-Wielkie dzięki staruszku…
-Itadikimasu!
Wszyscy jedli aż im się uczy trzęsły, po pół godzinie ruszyli w
stronę swoich domów…
—===Dom Hatake===—
-Tato już jestem!
Podczas przekraczania progu Naruto krzyknął żeby jego tata go
usłyszał… Jednak nic się nie stało, nieraz Kakashi wyskakiwał z
podłogi lub spadał na malca z sufitu jednak tym razem było spokojnie…
Za spokojnie…
Naruto szybkim krokiem wszedł do kuchni i jakby nigdy nic nastawił wodę na gaz. Wszedł do salonu gdzie zwykł przysypiać Sharinganowiec jednak i tu go nie zastał. Zaczął przeszukiwać dom jednak nigdzie nie znalazł ojca.
„Dziwne, gdy dostaje misje to pisze kartki lub przekazuje komuś by się mną zajął…” Rozmyślania Naruto przerwał cichy gwizd czajnika.
„Oczywiście! Pokój treningowy!” I tyle go widziano, Naruto szybko
wybiegł do ogrodu i położył dłoń na wielkim dębie. Już po chwili
część kory drzewa zniknęła a Naru biegł po krętych schodach w dół.
Po chwili zobaczył to czego nikt nie chciał by oglądać. Po wywracane
regały ze zwojami, doszczętnie spalone pale treningowe i podłoga w wielu miejscach czerwona od krwi. Na ten widok Naruto ogarnęła złość, strach i nienawiść. Ostatkiem sił krzyknął
-T-TATO!
Po chwili do jego uszu doszło ciche syknięcie. Podniósł się i pobiegł w tamto miejsce.
-Tatusiu! Żyjesz, nic ci nie jest! Tak się cieszę!
-N-naruto …
Z Kakashiego uchodziło życie jak z przebitego balonu, jednak zebrał się w sobie i przekazał Synowi swoje ostatnie słowa (K: Słuchaj uważnie głupku bo raczej już tego nie powtórzy)
-N-naruto… Ja… Chciał bym być twoim ojcem… J-jednak jest nim ktoś inny… On… On powinien nie żyć a… A jednak żyje… Zdaje mi się… Że nie pamięta… Nic ze swojego życia… N-naruto zrób dla mnie ostatnią rzecz… To jest moja ost… Ostatnia prośba jako ojca… Przekaż to Hiruzenowi Sarutobi’emu… On, on będzie wiedz… iał co należy zrobić… Żegnaj Naruto… Bądź dobrym dzieckiem… I uratuj Minato, twojego… Prawdziwego Ojca…
Naruto nie odezwał się nawet jednym słowem po prostu patrzył na
Kakashiego, jednak po chwili pochylił głowę i uronił kilka łez…
-T-tylko ty jesteś moim ojcem… Nie pozwolę żebyś umarł..
W okół Naruto zaczęła wirować czerwona chakra, jednak ku wielkiemu
zdziwieniu Kakashiego kolor tej chakry zaczął zmieniać się w
fioletową, później w zieloną a po chwili przybrała kształt kobiety.
Kobieta ta miała krwisto czerwone włosy i oczy. Ubrana była w zdobne kimono a na nogach miała złote sandały. Popatrzyła na Kakashiego a po chwili przeniosła wzrok na płaczącego malca…
-Eh, jak już mnie budzisz to chociaż nie rycz… Ej, słuchasz mnie ty promyczku ??
-Hmm, kim pani jest?
-Powiem tak, Jestem jednym z dziewięciu najstraszniejszych biju na ziemi, jestem królową zniszczenia… Wszyscy nazywają mnie Kyuubi no Kitsune ale ty, słodziaczku możesz mi mówić Mamo...
-M-m-mamo!?
-Nie no dobra, po prostu wiem że twój tatulek stracił mózg a mama nie
żyje więc… Pomyślałam że się ucieszysz…
-D-dziękuję, ale… Czy może pani uratować mojego tatę??
-Ah, ta jasne…
Kobieta widocznie zmarkotniał, jednak Naruto to zauważył.
-Mamo..?
-Tak ?
-Opowiesz mi coś o sobie? ?
-Jasne !
Kobieta szybko złożyła kilka pieczęci i cała sala treningowa wróciła
do stanu używalności, jednak Kakashiego nie było…
-Em, mamo? Gdzie jest tata ??
-Przeniosłam go do szpitala…
-Dziękuję !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz