piątek, 28 czerwca 2013

Naruto Hatake - Akatsuki

Naruto Hatake - Akatsuki

Notkę dedykuję sNtr 

Dzięki wielkie za pomoc przy walce Naruto vs. Nagato...

Liczę na dalszą współpracę  ^_^




—=== Pole treningowe ===—


-Więc przyszedłeś, Kyuubi.
-Emm, ty jesteś??
-To kim jestem nie ma znaczenia, ważniejsze jest to kim ty jesteś…
-Naruto Hatake…
-Więc walczmy Naruto-chan.
- Naruto-chan?
*Spytał zdziwiony Hatake

- Nie ważne, walczmy
Nagato ustawił się w pozycji obronnej i wyjął czarny pręt z rękawa
- Zobaczmy co potrafi
Pomyślał czerwono włosy widząc biegnącego w jego stronę siedmiolatka.

Blondyn po chwili znalazł się przed przeciwnikiem próbując kopnąć go w brzuch, jednak cios został łatwo sparowany, a On sam otrzymał kilka cięć bronią oponenta. Nie przejmując się zbytnio krwawiącym ramieniem wykonał kilka pieczęci posyłając tym samym w stronę Uzumaki’ego silny podmuch wiatru. Momentalnie na twarzy Naruto pojawił się niepokój, ponieważ nie mógł pojąć tego w jaki sposób jego jutsu zostało zniwelowane.

- Co jest… Jak on to zrobił?
Zastanawiał się próbując wymyślić kolejne ruchy.
- Wiem, użyję klona odciągając jego uwagę, w tym samym czasie ukryję się na gałęzi, a w najodpowiedniejszym momencie zaatakuję

Tak jak postanowił tak też zrobił, odwrócił uwagę Nagato wykonując kilka ataków taijutsu na głowę, które oczywiście nie dotarły do celu. Gdy został odrzucony pod drzewo szybko stworzył kopię, tym samym wskakując na gałąź powyżej. Na jego szczęście czerwono włosy niczego nie zauważył, a On mógł obmyślać kolejne posunięcia.

- To wszystko co potrafisz?
Zapytał rozbawiony Uzumaki, co spowodowało natychmiastowy atak siedmiolatka.

Podczas próby uderzenia klona ręka rywala naszego bohatera przeleciała mu przez twarz, wywołując niemałe zmieszanie i nerwowe ruchy u Nagato…

- Genjutsu? Nie, to jest bunshin no jutsu…
Stwierdził z zaciekawieniem czekając na następny atak.
- Zaskoczony?!
Spytał rozbawiony Naruto.
- Może trochę, jednak takie marne umiejętności nie pozwolą Ci ze mną wygrać

W tej samej chwili w jego stronę poleciał Kunai, który według Uzumaki’ego był nieszkodliwy, ponieważ leciał pod jego nogi. Tuż przed spotkaniem się z ziemią broń zamieniła się w blondyna, który wykorzystując zdziwienie oponenta wysłał go za pomącą kopniaka do góry. Siedmiolatek wyskoczył za swoim przeciwnikiem i wykonując uderzenie zamkniętą pięścią wydelegował czerwonowłosego na trawę. Zaskoczony Nagato szybko podniósł się na nogi.

- Coś tam potrafisz…
Powiedział uśmiechając się niezauważalnie

- Jestem synem czwartego Hokage, nie ma się czemu dziwić
Stwierdził unosząc lewy kącik ust do góry
- Nie zmienia to faktu, że ze mną nie wygrasz… Bansho Tenin

Nagato wystawił prawą rękę do przodu i momentalnie ciało blondyna znalazło się obok niego. Uderzył pięścią w brzuch powodując wyplucie dosyć sporej ilości krwi, złapał za czarny pręt wbijając go po chwili w tors siedmiolatka. Wykonał kilka pieczęci, a po chwili jego przeciwnik padł na ziemię

- Nigdy nie umiałem się bronić przed genjutsu
Pomyślał blondyn mdlejąc

---=== W biurze Hokage ===---


 - Naruto został porwany.
Jedno zdanie wypowiedziane przez trzeciego wystarczyło by w sali narad
zapanowała całkowita cisza.
-A-a-ale jak? K-kto? Kto śmiał porwać mi SYNA!?
-To był ktoś kto wie, że jest synem Minato...
-Nie możliwe... KTO!?
-Akatsuki...

---===Akatsuki===---

Siedziałem cicho na łóżku zastanawiając się co zrobić. Wtem w
obłoku niebieskiego dymu pojawiła się przede mną biało włosa
dziewczyna o fiołkowych oczach i szczerym uśmiechu. Odwróciła głowę w
stronę drzwi i wtedy zauważyłem, że jej włosy nie są całkiem białe,
w świetle lampy jej włosy lśniły a ich końcówki zmieniły kolor na
niebieski. Znów odwróciła się twarzą do mnie a na jej głowie
pojawiły się śnieżno białe kocie uszka. Spojrzała mi głęboko w oczy
i upadła na kolana. Zdziwiłem się, ale od razu doskoczyłem do niej i
spróbowałem ją podnieść.
-Błagam o wybaczenie Naruto-Sama! Nie byłam w stanie znaleźć Cię
wcześniej...
-Kim jesteś?
-Jestem Katsuga Kitsune, Naruto-sama. Przybyłam by Cię z tąd zabrać.
-Dobrze, Katsuga. Chodźmy więc...
-Ale panie... Oni odważyli się podnieść na Ciebie rękę, moim zadaniem
jest ich zniszczyć!
-Mhhm...

Nic nie odpowiedziałem, skinąłem tylko lekko głową jako przyzwolenie.

Przez chwilę nic się nie działo i wtedy nagle jej uszka z białych
zmieniły kolor na czerwone a jej włosy zaczęły przez chwilę lśnić po
czym końcówki przybrały krwisto czerwoną barwę... A w okół nas
zaczęła falować złota chakra, nim zdążyłem jakoś zareagować
Katsuga się w złotą chakrę i zniknęła za drzwiami. Po kilku minutach
usłyszałem krzyki i błagania o pomoc.
Przez szczelinę między drzwiami a podłogą zaczęła płynąć jakaś
ciemna ciecz.
Otworzyłem drzwi a to co za nimi znalazłem przeraziło mnie...

Katsuga stała z zamkniętymi oczami a w jej ręce był skierowany w dół
nóż. Jej całe już włosy miały jasno czerwony kolor i kapała z nich
krew... Sukienka, która miała wcześniej pomarańczowy kolor teraz była
postrzępiona w wielu miejscach a jej barwa była teraz ciemno czerwona.
Pod jej nogami leżało siedem zmasakrowanych ciał. Zidentyfikowanie ich
było niemożliwe przez ilość zadanych im ran...
 Zachwiała się na nogach i po chwili runęła na ziemię

Nie wiedziałem co się dzieje, jednak wiedziałem jedno:
to nie była już ta sama osoba..


---===Konoha===---


-Musimy go ratować Hokage-sama!
-Nie możemy! Widziałeś list, ZABIJĄ GO!!
-Wiem, że to ryzykowne! Ale Naruto nie jest bezbronnym dzieckiem!
-NIE! Kakashi! Nie pozwalam Ci opuszczać wioskę!
-Będziesz mnie musiał chyba zabić!
-Yamato, Fukaku, Gay! Dopilnujcie żeby nie opuszczał wioski!
-Z całym szacunkiem Hokage-sama, ale... Pan chyba na głowę padł jeśli
myśli, że będziemy powstrzymywać Kakashiego przed ratowaniem Naruto.
-My też idziemy ratować Promyczka!
W drzwiach do gabinetu Hokage stała Anko a za nią wielu innych Shinobi,
między innymi : Iruka, Itachi, Ibiki, Shikaku oraz przedstawiciele
głównej jak i pobocznych gałęzi klanu Hyuga...
-Co to ma znaczyć!?
-Jeśli nie wyrazisz zgody na ratunek Naruto to sami pójdziemy go
ratować!
W tym momencie w gabinecie pojawił się niebieski dym a zaraz po nim
złoty. Z dymów wyłoniła się złotowłosa główka małego chłopca,
który cicho kasłał przez dym. Już po chwili znalazł się w objęciach
czerwono włosej kobiety, przed nimi klękała na jednym kolanie biało
włosa dziewczyna w ubraniach, z których w dalszym ciągu kapała krew
jednak jej uszka były niewidoczne...

Wszyscy w gabinecie Hokage stali z otwartymi ustami oraz oczami prawie
opuszczającymi orbity...


-Ej, pobite gary! To my idziemy cię ratować a ty podrywasz sobie laski??
Nie ładnie Naru-kun, nie ładnie...
Nagle napięta atmosfera, która powstała po pojawieniu się Naruto nagle
zmalała.
-Anko-obachan !? Otou-san, Gai-bachan, Itachi-kun, Iruka-sensei ...
Przepraszam, że musieliście się o mnie martwić...
-Nic się nie stało... Dobrze, że już nic Ci nie grozi...
Wtem Katsuga wstała s klęczek i przemówiła do Hokage..
-Zagrożenie ze strony Akatsuki zostało zniwelowane... Należy opatrzyć
ranę Naruto-sama...
Wszyscy w tym samym momencie zaczęli wyciągać całą masę opatrunków a
ja podwinęłam koszulkę ukazując tors, na którym widniało już tylko kilku centymetrowe rozcięcie...
-Wiecie, że przesadzacie??

4 komentarze:

  1. Notka świetna... już nie mogę doczekać się nextu... ale prosze nie każ nam długo czekać na kolejną notką. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo !
      Notki wstawiam tak jak na starym blogu.
      Jedna w sobotę (lub piątek/niedziela)
      do 13 lub po 22 ^_^

      Usuń