sobota, 13 lipca 2013

Naruto Hatakie - Niezapowiedziany gość

W stronę Konoha-gakure zmierzała mała, może siedmio letnia dziewczynka o
złotych włosach i błękitnych oczach, przy jej nodze dumnie kroczył
biało-brązowy kot, który na szyi miał przewieszoną obróżkę z
dzwoneczkiem. Gdy dotarła do głównej bramy została zatrzymana przez
strażników.
-Imię, Nazwisko, wiek, cel podróży i długość pobytu w Konoha?
Zapytał ją znudzony strażnik.
-Nami Namikaze, 7 lat, muszę przekazać paczkę od mojej mistrzyni Naruto
Hatake, jeszcze nie wiem ile tu zostanę.
-Dom Hatake jest w tamtą stronę...
Po czym wskazał jej jedną z bocznych uliczek. Dziewczynka grzecznie
podziękowała za pomoc i szybkim krokiem ruszyła przed siebie... Po
niespełna pięciu minutach szybkiego marszu dotarła do obszernego murku
odgradzającego posiadłość Hatake od reszty świata.
Weszła cicho po nim, chodź nawet gdyby krzyczała nikt by jej nie
usłyszał przez dobiegające z wewnątrz odgłosy walki... Gdy jej blond
głowa znalazła się nad murkiem przeżyła niemały szok. Po drógiej
stronie murku przeciwko trzem dorosłym osobą walczył chłopiec , który
nie mógł mieć więcej lat niż ona...

---===Posiadłość Hatake===---

W moją stronę znów poleciał jeden z jadowitych węży Anko, wyskoczyłem
w górę odbijając przy tym kilkanaście shuriken´ów wyrzuconych przez
tatę. Gdy ponownie moje nogi dotknęły ziemi wyczułem w powietrzu Gaia,
który chciał zaatakować mnie „Konoha senpu”. Aby tego uniknąć
musiałem bardzo szybko wskoczyć na pobliski mur, lecz to okazało się
najgorszą rzeczą jaką mogłem zrobić. Na murze siedziała dziewczyna
wyglądająca jak kopia mnie, tak zapatrzyłem się na nią, że
zapomniałem o sparingu. Przypomniał mi o tym dopiero dźwięk
przeszywanego powietrza przez kunai'e. Bardzo szubko odciąłem zwój
przywiązany do paska i odpieczętowałem go. W mojej prawej ręce
zmaterializowała się czarno złota katana, którą bardzo szybko
zacząłem odbijać broń, która mogła by zranić nieznajomą...
Gdy nadlatująca broń  przestała stanowić zagrożenie wziąłem
nieznajomą na ręce i zeskoczyłem przed starszymi ninja. Twarze każdego
z nich wyrażał inne uczucia. Kakashi był nieobecny duchem oraz skupiony
na swojej książeczce, która na czas sparingu została w domu. Anko była
rozeźlona i pewnie wolała by widzieć krwawą miazgę zamiast nas. Gai
był radosny jakby chciał krzyknąć:
„-Siła młodości wybucha w tobie, Naruto-kun!”

Gdy już wszyscy wystarczająco napatrzyli się na gościa, Kakashi
zapytał:
-Em, Naruto? Kto to jest??
-Sam chciałbym to wiedzieć.
Spojrzałem na dziewczynę a ta lekko się zarumieniła i zaczęła się
tłumaczyć.
-Jestem Nina Namikaze, p-przyszłam z paczką dla Naruto Hatake od m-mojej
mistrzyni...
-Jesteś Kunoichi??
-N-nie! Moja mistrzyni uczyła mnie gotowania nie walki...
-Ok, więc. Gdzie ta paczka??
Dziewczyna otworzyła małą torbę podróżna, którą miała
przewieszoną przez ramię i podała mi dziwny pakunek. Gdy odwinąłem
szary papier moim oczom ukazała się czarna szkatułka ze złotym lisem
którego oczy lśniły szkarłatem szmaragdów. Przejechałem palcem po
pysku zwierzęcia po czym delikatnie otworzyłem szkatułę.
Moim oczom ukazał się niesamowity widok.

Szkatułka była jakby teleportem do innego miejsca. Po drugiej stronie
widziałem bibliotekę, bardzo zaniedbaną bibliotekę. Wtem w oczy rzucił
mi się jedyny odkurzony stolik w kącie. Na nim leżała koperta po
którą bez namysłu sięgnąłem. Wyciągnąłem rękę z biblioteki i
otworzyłem kopertę...

„Drogi Namikaze Naruto
moje dni dobiegają już końca, więc pragnę Ci pozostawić w spadku tą
szkatułę oraz wszystko co się w niej znajduje. Moim ostatnim życzeniem
jest abyś wziął pod opiekę moją uczennicę Nami Namikaze i wedle
mojego życzenia z czasem wychował ją na piękną damę, która bez
problemu znajdzie porządnego męża.
Anoi Namikaze - twoja babcia”

-Tato!?
-Hmm, coś się stało??
Podałem mu list i czekałem w ciszy aż go przeczyta i przetrawi jego
treść. Jednak jego reakcja strasznie mnie zdziwiła...
-Więc, witam w rodzinie Nami...
-Och, dziękuję... Ale kim pan jest?
-Kakashi Hatake. To jest Gai a to Anko...
-Kolejna osoba, w której siła młodości...
Gai nie dokończył zdania przez Kunai, który leciał prosto w stronę
jego gardła. Odbił go szybko ale już po chwili musiał uciekać przed
wężami Anko, która miała wielką ochotę go zabić...
Jak ją poznałem? To dość długa historia ale postaram się wam ją
streścić...

---===Retrospekcja===---

Trzy letni blond włosy chłopiec właśnie siedział przed telewizorem
oglądając TeLeTuBiSiE. Do tego samego pokoju po chwili weszła wysoka
burnetka z brutalnym wyrazem twarzy. Wyrwała pilota małemu i
przełączyła na jej ulubiony serial o zabójcach „Dexter”. Mały
zaczął zasłaniać sobie twarz dłońmi. A po chwili zaczął płakać i
wyrywać kobiecie z rąk pilota. Ta przyglądała się kilka minut wyczynom
malca ze znudzonym wyrazem twarzy po czym bez najmniejszego zawahania
chwyciła malca za ubrania i zaniosła do składzika pod schodami. Na
środku pomieszczenia postawiła krzesło i posadziła na nim
zdezorientowanego malca. Nie wiadomo skąd wyciągnęła sznur, którym
związała malca, po czym zakneblowała go. Wychodząc powiedziała mu
tylko:
-Siedź tu spokojnie promyczku to za godzinę Cię wypuszczę.
Gdy drzwi trzasnęły Naruto zaczął się szamotać a Anko tylko wzniosła
oczy ku niebu zastanawiając się o ile dłużej za kare potrzymać tam
dzieciaka.
Natuto szamotał się już od pięciu minut i gdy nagle wszystko ucichło
Anko pomyślała, że wreszcie dał za wygraną, jednak by się upewnić i
po naśmiewać się z dziecka postanowiła wejść do składzika.
Jakie było jej zdziwienie gdy okazało się, że sznur leżał na
krześle, na którym nie było Naruto. Wpadła w lekką panikę myśląc,
że ktoś porwał chłopca, jednak już po chwili jej rozmyślenia
przerwał śmiech dziecka oraz tupot małych stóp. Zerwała się z miejsca
i pognała na piętro. Znalazła się tam w momencie gdy Naruto wbiegał do
pokoju. Weszła za nim i ku jej zdziwieniu zaobserwowała brak malca...
Zajrzała pod łóżko i znalazła tam dziurę wielkości dużego kamienia,
którą Naruto musiał uciec. Odwróciła się i chciała opuścić pokój
jednak po otwarciu drzwi wpadła w dziurę, której wcześniej tam nie
było. Wymacała ścianę i zaczęła obracać się szukając wyjścia.
Jakie było jej zdziwienie gdy okazało się, że nie może się stąd
wydostać ...

PS. Nocia krotka, ale niedługo następna ^_^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz